Poprzednie częściOpowiadanie o miłości

Opowiadanie o śmierci Grzegorza Przemyka

Grzegorz czuł się szczęśliwy. Właśnie dowiedział się, że zdał maturę i mógł świętować z kolegami na Placu Zamkowym. Był to piękny majowy dzień, pełen nadziei i radości. Nie spodziewał się, że to będzie jego ostatni dzień życia.

 

Nagle zauważył, że zbliża się do nich patrol Polskiej Policji. Nie miał przy sobie dowodu osobistego, więc postanowił uciec. Ale było już za późno. Został złapany i wciągnięty do radiowozu. Jego kolega Cezary próbował mu pomóc, ale też został zatrzymany.

 

Zostali zawiezieni na komisariat przy ulicy Jezuickiej. Tam zaczęło się piekło. Grzegorz został wyprowadzony do piwnicy, gdzie trzech policjantów zaczęło go bić. Kopali go i uderzali w brzuch, w klatkę piersiową, w głowę. Używali pięści, pałek, butów. Krzyczeli na niego, że jest synem opozycjonistki, że jest wrogiem ludu, że musi zapłacić za swoje grzechy.

 

Grzegorz krzyczał z bólu i prosił o litość. Ale nikt go nie słuchał. Nikt mu nie pomógł. Nikt nie zareagował na jego wołanie. Był sam, bezbronny, skazany na śmierć.

 

Po kilkunastu minutach męki, policjanci przestali go bić. Zostawili go leżącego na podłodze, krwawiącego i trzęsącego się. Powiedzieli, że zaraz wrócą, żeby dokończyć robotę. Grzegorz nie miał siły, żeby się poruszyć. Czuł, że umiera.

 

Wtedy usłyszał głos swojej matki. Była to tylko jego wyobraźnia, ale wydawało mu się, że ona jest obok niego, że go przytula, że mu śpiewa kołysankę. Grzegorz zaczął płakać. Przypomniał sobie, jak kochał swoją matkę, jak była dla niego dobra i odważna, jak walczyła o wolność i sprawiedliwość. Przypomniał sobie, jak razem czytali wiersze, jak razem chodzili do kina, jak razem marzyli o lepszym świecie.

 

Chciał powiedzieć jej, że ją kocha, że jest z niej dumny, że przeprasza za to, co się stało. Ale nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Jego gardło było zatkane krwią. Jego oczy były zamglone łzami. Jego serce było rozbite bólem.

 

Nagle zaczął tracić przytomność. Ostatnie, co widział, to twarz swojej matki, uśmiechającej się do niego. Ostatnie, co słyszał, to jej głos, mówiący mu, że wszystko będzie dobrze. Ostatnie, co czuł, to jej dłoń, głaszcząca go po włosach.

 

Grzegorz umarł. Nie doczekał się pomocy, sprawiedliwości, wolności. Został zamordowany przez system, który nienawidził ludzi, którzy mieli własne myśli, uczucia, ideały. Został zamordowany za to, kim był, za to, kim mógł być, za to, kim chciał być.

 

Grzegorz nie żyje. Ale jego pamięć żyje w sercach i umysłach tych, którzy go znali, kochali, szanowali. Jego pamięć żyje w historii i kulturze tego kraju, który kiedyś będzie wolny i demokratyczny. Jego pamięć żyje w słowach i obrazach, które opowiadają o jego życiu i śmierci.

 

Grzegorz żyje. I żyć będzie wiecznie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania