Poprzednie częściOpowiastki- Milena cz1

Opowiastki- Anna cz4

Anna Śnisz o śnie który nie nadchodzi, wstajesz i krążysz. Nic nie czujesz, tylko pustka. Siadasz i myślisz, myślisz o śnie. Chcesz uciec, od ludzi, od niej i od niego ale w głębi duszy wiesz że uciekasz tylko od siebie. Od swoich myśli, pustych myśli. Wszystko się plącze, zmazuje, łączy i rozłącza. Zastanawiasz się co to? Nagle uświadamiasz sobie że to Twoje myśli galopują, prą na przód. Żałujesz że ty sama nie potrafisz tak przeć. Przymykasz oczy i widzisz ten obraz, centymetr po centymetrze, cząstka, kawałek, milimetr po milimetrze. Zaczynasz czuć to co czułaś tego dnia, szok, ból, lęk, złość, nienawiść. Nie możesz tego dłużej wytrzymać. Patrzysz na chłodny biały kolor ścian, teraz wydaje się chłodny jeszcze pół roku temu był jasny i przyjemny. Drżysz na całym ciele, obejmujesz się ramionami i siadasz na łóżku. Ruch w przód i w tył, przód i tył, przód i tył. Jak małe zagubione dziecko płaczesz bez choćby jednego malutkiego szlochu. Łzy płyną , obmywają chłodne marmurowe policzki. W sercu gorący żal i chęć końca który uparcie i dotkliwie nie nadchodzi. Co jest z Tobą nie tak myślisz? Ta myśl prześladuje Cię kilka razy dziennie, już nic nie jest ważne. Tylko ta jedna myśl. Praca, dom, przyjaciele nic się nie liczy tylko myśl, myśl o tym jaka jesteś beznadziejna. Niepotrzebna , nie kochana, nie zauważana, odrzucona i porzucona. Wstajesz i idziesz do okna zerkasz na zegarek na końcu sypialni 3.43 noc. Ciemność rozproszona przez jasność ulicznych lamp. Dom sąsiadów po drugiej stronie ulicy wydaje się taki spokojny, beztroski. Ale ty wiesz że ten gruby, łysy hipokryta sypia z tą chudą szczapowatą wywłoką z całonocnego osiedlowego sklepu. Przyłapałaś ich na miłosnych uniesieniach w czasie jej przerwy obiadowej. Biedni zapomnieli zamknąć drzwi na zaplecze, zastygłaś z kilogramem mąki w ręku przerażona że cię zobaczą. Cicho i szybko umknęłaś z tamtą i udajesz do tej pory że o niczym nie masz pojęcia. Żałujesz tej biednej Lodzi która punkt 7.40 rano żegna tego buca swojego męża odjeżdżającego do kancelarii. Wzdychasz na te wspomnienie, bardzo ale to bardzo sfrustrowana. Z wiekiem jaki ci przybywa wiesz że nie można każdemu zrobić „ dobrze’’ jak mawia twój pełnoletni od dwóch lat syn. Tylko on trzyma cię przy zdrowych zmysłach, jedyny promyk nadziei i światła w twoim życiu. Na swoim podjeździe widzisz światła i jego wysiadającego z czarnego auta. Umykasz szybko do łóżka i udajesz że śpisz, twój oddech zwalnia. Słyszysz jak wchodzi do sypialni, rozbiera się nasłuchuje twojego oddechu czy aby nie stracił rytmu, czy aby cie nie obudził co wpędzi go w niezręczne tłumaczenie ci dlaczego jest w domu o 4 nad ranem. Gdzie i z kim był? Co robił? Pociągasz delikatnie nosem i czujesz jej zapach na nim. Ogarnia cie fala mdłości zaciskasz szczękę aby nie wydać ani jednego dźwięku. Już po chwili słychać jego równy oddech we śnie. Liczysz w myślach do stu i podnosisz się delikatnie z łóżka i idziesz do swojego gabinetu. Ciężko opadasz na fotel głowa opada na złożone ramiona na biurku. Płaczesz. Zasypiasz w takiej pozie aż do poranka.

CDN...

Następne częściOpowiastki- Milena cz5

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania