Pokaż listęUkryj listę

Opowieść o jednej z miliona osób - Rozdział 2

- To co dziś robimy ? - zapytał

- Nie wiem. Poczekajmy na wszystkich i wspólnie zdecydujemy.

- Możemy iść nad jeziorko - Darek nas podsłuchiwał w oknie.

- Świetny pomysł! Zobaczę cię w stroju kąpielowym! - uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Najpierw zapytajmy wszystkich, czy mają ochotę iść - odpowiedziałam.

- Po co mi wszyscy? Wystarczysz mi ty - nie przestawał.

 

Gdy doszliśmy nad jeziorko, chłopcy od razu ściągali koszulki i wskakiwali do wody. Dziewczyny kokieteryjnie udawały, że nie chcą, więc brali je na ręce i wrzucali do jeziorka. Ja położyłam się wygodnie na kocu i przymknęłam oczy.

 

Paweł zapytał czy idę z nim do wody, odmówiłam. Złapał więc za rękę Magdę, która oczarowana nim, dała się prowadzić niczym na bal. Udawałam, że nic mnie to nie obchodzi i z powrotem położyłam się na kocu.

 

Po jakimś czasie, poczułam nad sobą cień i krople wody spadające na mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że to Paweł.

Położył się obok, specjalnie tak blisko, żeby woda z niego kapała na moje rozgrzane od słońca ciało.

- Czemu nie chcesz iść do wody? Wszyscy świetnie się bawią.

- Nie mogę.

- Ale dlaczego?

- W tamtym roku, w wakacje, leżałam w szpitalu. Zaraziłam się jakąś chorobą skóry, właśnie przez takie kąpielisko. Nadal mam blizny- pokazałam mu białe kropki na udzie- lekarz zalecił mi, żebym jeszcze przez kolejne wakacje,lepiej unikała takiej wody, a ta nie jest zbyt czysta.

- Mhmm..i będziesz tak tu leżeć?

- Nie przeszkadza mi to.

- A ja? Mogę iść do wody? Czy zostać z Tobą?

- Idź. Zresztą świetnie się bawisz beze mnie.

- Z tobą byłoby lepiej -uroczo zniżył głos- pod wodą.. nikt by nie widział, co robimy

- Tak, szczególnie pod taką brudną. Magda Ci wystarczy do dobrej zabawy.

- Aaaa.. zazdrosna jesteś?

- Wcale nie.

- Przecież to tylko zabawa.

- Wiem. Nie musisz tu ze mną siedzieć. Idź.

- Mmmm.. to miłe - drażnił się.

- Ale co? - zapytałam zdziwiona.

- Jesteś zazdrosna.

- Nie, nie jestem.

Zbliżył twarz do mojej i wyszeptał.

- Nie martw się kochanie, tylko Ciebie chcę -pocałował mnie w nos i od razu uciekł do wody. Wiedział, że i tak bym szybko ostudziła jego zapał.

 

W końcu nadszedł czas powrotu.

Paweł i Magda szli przed nami, widać było, jak bardzo jest nim zainteresowana.

Zaczepiała go, śmiała się, niby przypadkiem dotykała. Udawałam,że nie robi to na mnie wrażenia, ale robiło.

- Czekaj, czekaj – powiedział Paweł do Magdy – gdzie moja Amelka? Będzie zazdrosna. Odwrócił głowę, szukając mnie.

- Nie jestem Twoja- odpowiedziałam mu.

Stanął nagle i poczekał aż ich dogonimy.

 

Zagrodził mi drogę, stał tak blisko, że czułam ciepło płynące z jego ciała. Zadarłam głowę, patrzył, jakby chciał przejrzeć mnie na wylot, moje oczy były rozbawione.

- Nie jesteś moja?- zapytał poważnym głosem.

- Nieee.. - powiedziałam przeciągle. On stał w bezruchu i próbował złamać mnie swoim wzrokiem. Zachód słońca oświecał drogę, którą szliśmy. Powietrze między nami było gęste, to była chwila, jak z komedii romantycznej.

 

To napięcie było chyba nawet wyczuwalne dla innych,moje serce biło szybciej, był tak blisko.. tak patrzył na mnie,jego serce też biło innym rytmem, byłam wstanie to wyczuć. Chyba oboje napawaliśmy się tą chwilą.

 

Nagle podszedł do nas Tomek.

- A nie pomyślałeś, że woli mnie? Ja przynajmniej nie mam dziewczyny. Ty pojedziesz, ja zostaję.. no wiesz.. może od dzisiaj będzie moja.

Paweł przełknął ślinę ale przez cały czas nie spuszczał ze mnie wzroku.

- Wolisz jego?-zapytał mnie, nawet nie mrugając.- Kochasz kogoś? Kogokolwiek? A może tak naprawdę masz jakiegoś chłopaka? Nigdy Cię o to nie zapytałem.

Jego wzrok wywiercał mi dziurę w umyśle, czekał na odpowiedź.

- No, chodźcie już! -krzyczeli wszyscy-będziecie tak stać?

Nie odpowiedzieliśmy im.

- Łączy Cię coś z Tomkiem? Albo z kimś innym?

- Tego nie powiedziałam... ale Twoja też nie jestem- odpyskowałam zadziornie.

Podniósł głowę patrząc na Tomka.

- Jak ją dotkniesz, nie będziesz już moim kuzynem, urwę Ci łeb.

- Ale ona nie jest Twoja- odpowiedział mu Tomek nabijając się z niego.

- Ale będzie- znów spojrzał na mnie. Wiedziałam, że chce mnie pocałować, więc wyminęłam go i szłam prosto przed siebie.

- Ona nigdy nie będzie Twoja- powiedział Tomek, nadal z niego żartując- Nie ta półka kuzynie.

-Będzie. Będzie moją żoną- prawie krzyczał Paweł, żebym go usłyszała- Słyszysz? Będziesz ze mną na całe życie!

Odwróciłam się do niego z uśmiechem, ale szłam dalej, w stronę domu.

 

Gdy się odświeżyłam, wyszłam na ławkę ale siedziała na niej tylko Daria.

-Wszyscy jeszcze jedzą? Zagadałam do niej.

-Chyba tak.

Mogłyśmy poplotkować o wszystkim i wszystkich. Dawno nie miałyśmy czasu, tylko dla siebie. Niedługo jednak przerwał nam Darek, a za nim przyszedł Tomek z Piotrkiem.

Piotrka i Darię też coś łączyło, tylko on nie był aż tak bezpośredni, jak Paweł. Ich flirt był bardziej delikatny.

Postanowili jednak od razu sobie ze mnie pożartować.

- Nie zapytasz gdzie Paweł?- zaczął Piotrek.

- A powinnam?

- No nie wiem, nie wiem- podśmiewał się Tomek.

- Powiedzcie, o co chodzi- powiedziała wkurzona już Daria, wiedziała, że ja nie zapytam, bo próbuje wciąż ukryć, że zaczęło zależeć mi na Pawle.

- Paweł jest z Magdą, poszli gdzieś sami. - odpowiedział Tomek.

Po mojej twarzy przeszedł cień.

- Jesteś zazdrosna, co? - śmiali się ze mnie.

- Nie obchodzi mnie, co robi Paweł.

- Jakoś ci nie wierzymy.

- Nie musicie. On nie jest moim chłopakiem, może robić co chce.

 

Niedługo Paweł z Magdą pojawili się na horyzoncie.

Paweł wcisnął się na ławkę, między mnie i Darka. Objął mnie ramieniem ale ja zabrałam mu rękę.

- Byłem z Magdą na stacji, wiesz? Wy poszliście, u niej w domu nikogo nie było. Tych moich dwóch jełopów rzuciło się w domu na jedzenie..więc ja i Magda byliśmy głodni.

- Nie musisz mi się tłumaczyć - przerwałam mu- przecież możesz robić, co chcesz.

-Zobacz, jaką bransoletkę mi kupił!- z radości piszczała Magda.

 

Zabolało mnie, przyznaję. Daria zauważyła, co się ze mną dzieje.

- Nie kupiłem bransoletki, tylko gazetę. To w gazecie było, bo wiesz, czekaliśmy na te kiełbaski i Magda przeglądała gazety. Zapytałem, czy chce jakąś, to jej kupię..

- Dobrze, nie musisz mi się tłumaczyć- powiedziałam bez uczuciowo.

- Jesteś na mnie zła?

- Nie.

- Jesteś.

- Nie.

- Popatrz na mnie- nie zareagowałam, więc zmusił mnie, żebym na niego spojrzała.

- Jesteś na mnie zła,bo kupiłem twojej koleżance gazetę?

- Nie- powiedziałam obojętnym, zimnym tonem. Widziałam, że go to zdziwiło, puścił mnie.

 

Rozmawialiśmy z całą paczką, nie zwracałam na niego zbytniej uwagi. Magda wciąż go kokietowała ale on też wydawał się wobec niej obojętny, teraz to ja zasiałam w nim ziarnko niepewności.

Nagle poczułam, jak jego palce przesuwają się po moim biodrze w stronę pleców. Delikatnie jeździł dłonią, tak żeby nikt tego nie widział, ale ja nadal udawałam, że nie robi to na mnie żadnego wrażenia.

W pewnym momencie złapał mnie za talię i przyciągnął do siebie, przyłożył usta do mojego ucha, niby żeby coś powiedzieć. Był tak blisko, że mówiąc, łaskotał moje ucho.

- Nie bądź zła – wyszeptał a mnie przeszedł dreszcz.

Nie zareagowałam bo brakło mi tchu, on mówił dalej

- Nie złość się, twój uśmiech jest taki piękny- znów zadrżałam.

Mocniej przyciągnął mnie do siebie.

- Dostałaś gęsiej skórki, kochanie- spojrzałam na swoje ramiona, faktycznie tak było, nawet na twarzy przeszedł mnie dreszcz, cebulki włosów mnie łaskotały a policzki poczerwieniały.

- Przestań-powiedziałam cicho

- Nie przestanę, dopóki ci nie przejdzie-złapał ustami płatek mojego ucha. Ogarnęła mnie nieznana dotąd fala uczucia, przestraszyłam się tego. Poderwałam się z ławki, łapiąc oddech. Stałam tak, nie patrząc na niego, nie wiedziałam co myśli, sama swoich myśli nie umiałam pozbierać.

-Co ci się stało?- śmiała się Daria

-Nie, nic- zaczynałam schodzić na ziemię- Miałam wrażenie, że jakiś robal po mnie łazi.

Paweł się głośno zaśmiał.

- Nic tu nie ma, siadaj z powrotem.

Dopiero teraz spojrzałam na niego, bawiła go ta sytuacja. Jednocześnie przyciągał mnie do siebie całym sobą.

- No, siadaj skarbie-powiedział a ja mechanicznie usiadłam z powrotem obok niego.

Jego dłoń znów zaczęła przesuwać się po moich plecach.

- Przestań-powiedziałam do niego cicho

- Nie przestanę, dopóki ci nie przejdzie, mówiłem już.

- Ok. Przeszło.

- Na pewno?

- Tak.

- To daj buzi na zgodę.

- Zapomnij-powiedziałam szyderczo.

- No faktycznie ci przeszło. Od razu jesteś bardziej zołzowata.

Spojrzałam na niego, niby znów obrażona, ale tak naprawdę bawił mnie ten żart.

- Nie martw się. Kocham Cię taką, jaką jesteś.

Spojrzałam na niego zdziwiona. Chyba oboje byliśmy w szoku przez to, co powiedział.

 

- Muszę już iść- powiedziałam do niego.

- Ale nie ma jeszcze dwudziestej drugiej.

- Muszę być wcześniej. Plotki już doszły do mojego ojca. Mam nie szlajać się po nocach z nie wiadomo kim.

- Jestem „nie wiadomo kim"?

- On cię nie zna, więc dla niego tak.

- To mam iść go poznać?

- Daj spokój. Co mu powiesz?

-Cześć, jestem Paweł. Będziesz kiedyś moim teściem.

- Bardzo śmieszne ale idę już.

- Odprowadzę Cię.

- To na drugim końcu ulicy przecież.

- W sumie, masz rację. Znowu sąsiadki coś sobie wymyślą.

- To dobranoc

- Dobranoc. Będziesz o mnie śniła? Ja o tobie na pewno.

- Przestań już z tymi tekstami. Nie działają na mnie –uśmiechnęłam się do niego

- To nie żarty. Śnisz mi się, co noc, odkąd Cię zobaczyłem.

- To prawda- zaśmiał się Tomek- przez sen ciągle "Amelia, Amelia.." a my spać przez niego nie możemy.

Roześmiałam się i wstałam z ławki

-Dobra, ja lecę. To na razie wszystkim i do jutra.

 

Rano wstałam niczym szczęśliwy motyl. Dzięki niemu latałam, wszystko było piękne. Żyłam, jak w jakimś czarodziejskim świecie i tylko myśl, że niedługo wyjedzie, sprowadzała mnie na ziemię.

 

Poszłyśmy z dziewczynami na polanę, chłopcy grali tam w piłkę.

Gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się szeroko, podbiegł do mnie i objął w pasie.

 

- Cześć kochanie, będziesz mi kibicować? Zostań moją cheerleaderką.

- Być może, być może.. -udawałam, że się zastanawiam - ale najpierw mnie puść.

- Amelia, to może do nas dołączyć! -zaśmiał się Darek.

- Umiesz grać ?

- A co jest trudnego, w kopaniu piłki?

- OK! - krzyknął Paweł podnosząc rękę - Amelia jest ze mną w drużynie

- A kto powiedział, że chcę?

- Dawaj Ami, pogramy - zachęcał Darek.

 

Dołączyłam więc do nich. Świetnie się razem bawiliśmy. Biegłam jak oszalała za piłką, kolega podstawił mi nogę. Przewróciłam się, rozdarłam kolano ale szybko się podniosłam. Kopnęłam z całych sił.. GOL!

Skakałam i krzyczałam. Darek podbiegł i przybił mi piątkę. Paweł złapał mnie od tyłu i okręcił wokół siebie.

 

- Jesteś wspaniała. Jesteś najlepsza - powtarzał w kółko. Gdy postawił mnie na nogi, złapał moją twarz i pocałował mnie w usta.

- Co robisz? - oburzyłam się. Widać było, że przejął się moją reakcją.

- Przepraszam.. Nie powinienem był.

- No, nie powinieneś..

- Przepraszam.

 

Poszłam usiąść na murku, nie byłam na niego zła, więc okazałam mu, że wszystko w porządku.

- Dobra, zaraz koniec przerwy i druga połowa! -zachęcał Tomek

- I tak z wami wygrywamy - nabijałam się z niego.

- Ja ci zaraz pokażę, kto rządzi na boisku - pokazywał bicepsy

- Trzeba mieć "tu" a nie "tu" - pokazałam, że trzeba mieć plan działania w głowie, mięśnie rąk się mniej liczą. On podszedł i podniósł mnie, w taki sposób, w jaki wnosi się pannę młodą do domu.

- Najlepiej mieć i "tu" i "tu" - śmiał się, nosząc mnie.

Widać było po minie Pawła, że jest bardzo zazdrosny.

W drugiej połowie zrobił się dość agresywny, wyładowywał zazdrość na naszych przeciwnikach, sam się przed to poobijał.

 

Gdy wracaliśmy do domu triumfując wygraną, Paweł przyciągnął, żebyśmy szli kawałek za innymi.

- Nie popisałeś się dzisiaj spokojem ducha - zaczęłam.

- Uświadomiłem sobie właśnie, że faktycznie nie jesteś moja.

- Inna kobieta należy do ciebie.

- Amelia.. - przystanął i zatrzymał mnie - Przepraszam, za to na boisku.

- Za pierwszą czy drugą połowę?

- Za obie.

Złapał mój podbródek, pocałował delikatnie moje usta. Ledwo je musnął, wziął oddech i pocałował mnie trochę mocniej ale nadal bardzo delikatnie, z wyczuciem.

- Najpierw przepraszasz a potem robisz to samo. I jak ci tu ufać?

- Nie przeprosiłem za pocałunek, tylko za jego formę. Tak właśnie chcę cię całować. Tak powinnaś być całowana. Tak powinien wyglądać twój pierwszy pocałunek.

- Skąd możesz wiedzieć, czy to mój pierwszy pocałunek?

- Masz to w oczach.

- Myślę, że przede wszystkim powinien całować mnie ktoś stanu wolnego.

- Nie mam żony.

- Ale masz dziewczynę, którą kochasz.

- Nigdy nie wiadomo, czy pierwsza miłość jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 06.03.2020
    Fantastyczna końcówka "Nigdy nie wiadomo, czy pierwsza miłość jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą".
  • Kasmat 06.03.2020
    Dziękuję. Cytat zainspirowany "śpieszmy się" ks. Jana Twardowskiego.
    Raz usłyszałam i zostało we mnie na zawsze ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania