Opowieść o porwaniu osoby ukochanej
Pewnego zwyczajnego dnia, świeciło słonce jak codziennie szłam sobie jak codziennie po szkole do domu po nudnej nic nieznaczącej lekcji i zastanawiałam się po co to wszystko kiedy nagle spotkałam Kacpra ze szkoły zagadał do mnie i zapytał czy nie chciałam przyjść do niego się pouczyć odpowiedziałam że nie mam czasu i że może się spotkamy wieczorem i do niego napisze odpowiedział ze okej i nie może się doczekać i się rozstaliśmy. Dziwne to było spotkanie nigdy, ze sobą nie rozmawialiśmy widzieliśmy się tylko na przerwach ale nie wiem dlaczego kojarzyłam jego imię i wygląd pomyślałam że chce się zaprzyjaźnić poszłam więc do domu napisałam do mojej najlepszej przyjaciółki z klasy o moim niespodziewanym spotkaniu i chciałam się dowiedzieć czy iść się spotkać z Kacprem ona powiedziała mi ze słyszała od znajomych jak rozmawiali o jakiejś dziewczynie bardzo przypominającej mnie i chłopaku którym był Kacper który tak się zakochał w pewnej dziewczynie ze zrobi dla niej wszystko nie chciało mi się wierzyć w te bajki i postanowiłam się spotkać z Kacprem napisałam do niego i odczytał od razu i napisał żebyśmy spotkali się w parku w nocy zdziwiłam się bo myślałam ze chce się spotkać w domu i pouczyć ale było mi wszystko jedno gdzie i wyszłam z domu mówiąc rodzica ze idę się spotkać z koleżanką w jej domu obejrzeć film i wrócę późno do domu szlam chodnikiem zamyślana nie wiedząc co mnie czeka gdybym to wiedziała to bym uciekała z tamtąd kiedy zobaczyłam siedzącego Kacpra na ławce ogarnęło mnie cos dziwnego jakbym go gdzieś widziała wyrwał mnie z zamyślenie i zapytał czy nie chce usiąść rozmawialiśmy nie powiem ze było źle nawet go polubiłam zaprosił mnie do domu bo mialiśmy się pouczyć zgodziłam się i powiedziałam żebyśmy się pospieszyli bo musze iść do domu kiedy weszłam z nim do jego mieszkanie zdziwiłam się bo mieszkał sam powiedział ze rodzice wyjechali i jest sam to było dziwne bo w domu niebyło widać rzeczy rodziców tylko jego zaproponował mi cos do picia a ja głupia się zgodziłam poszedł przygotować cos do picia i zostałam sama i z ciekawości i z nudów rozejrzałam się po mieszkaniu to co odkryłam i zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach i z przerażenia nie mogłam się ruszyć chciałam uciec z tamtąd ale było już za późno poczułam ukucie w szyje i niewyraźna sylwetkę Kacpra zemdlałam obudziłam się w pomieszczeniu było ciemno bolała mnie głowa chciała się obrócić ale byłam związana nie widziałam w pobliżu Kacpra wiec mogłam pomyśle co się stało dlaczego miał moje zdjęcia i co to była za dziewczyna i krew na podłodze i naszyjnik i adres widziałam tez jak ktoś robił mi zdjęcia jak wracałam ze szkoły codziennie ta sama draga pomyślałam ze może to nie było przypadkowe spotkanie tylko ustalone ze strachu o to co mnie czeka zaczęłam płakać i prosi żeby ktoś jak najszybciej mnie odnalazł Kacper pojawił się dopiero rano zdawał się pobudzony zupełnie innym człowiekiem bałam się go mówił ze szalał na moim punkcie od dawna obserwował mnie już dawno i planował jak się zemną spotkać oparłam spokojnie z bijącym jak dzwon z strachu sercem żeby mnie wypuścił i ze może bym się z nim spotkała gdyby nie ta jego obsesja na moim punkcie on zaśmiał się i odparł ze nic nie wiem jak to jest być obłędnie zakochany na czyimś punkcie i wiedziec ze nigdy nie będziemy razem ze ta obsesja niszczy go codziennie i zrobi wszystko żeby, była jego zapytałam co to za zdjęcie dziewczyny to twoja siostra on milczał i powiedział ze tak kończą osoby które go nie kochają bo kto mnie nie kocha to musi ponieść za to odpowiedzialność zaniepokojona jego słowni zapytałam się czy ona żyje on powiedział ze już ona nikogo nie pokocha bo nie pozwoliłby bo ona pokochała kogoś innego niż on nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi Kacper kazał mi się zamknąć i czekać poszedł do drzwi słychać było ze z kimś rozmawia to chyba policja pomyślałam z wielka nadzieja w głowie może rodzice zgłosili moje zaginiecie przecież mówiłam im ze idę do koleżanki może Dagmara powiedziała im ze spotykam się z Kacprem i wpadli na jego trop poruszyłam się i zaczęłam krzyczeć na szczęście usychali to i zeszli na doł dzięki Bogu to byli moi rodzice i policja aresztowała kacpra i mnie uwolnili powiedziałam mu ze jest chory i powinien się leczyć i ze nigdy już mnie nie zobaczy i będzie siedzieć w więzieniu rozpłakałam się ze szczęście bo wszystko dobrze się zakończyło morał tej historii jest taki ze jak się kocha jakąś osobę to warto jej to wyznać wtedy uniknęło być się tyle nieporozumień i żalu. koniec
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania