Oprawco to ty?!

Dzień jak zwykle. Praca, powrót do domu i oglądanie telewizji. Na zakończenie siedzieli w ciemnym pokoju, rozmawiali, kochali się i szli spać. Następne dni wyglądały podobnie. Ona się temu nie przeciwstawiała, chociaż wyraźnie miała tego dość. Wreszcie się odważyła. Stanęła przed drzwiami wejściowymi i popatrzyła mu w oczy, dało się wyczuć, że bardzo się boi.

 

- Kochanie... bo ja... ja... mam dość! Nie chcę ciągle, żeby było tak nudno i schematycznie! Wszystko ciągle po twojej myśli! Nigdy nie robiliśmy tego co ja chcę! Jeśli tak dalej będzie to odejdę! - mówiła głośno i stanowczo.

 

Patrzył na nią. Nie odezwał się. Sprawiał wrażenie nie przejętego nagłym wybuchem swojej partnerki. Schował lewą rękę do kieszeni, a drugą chwycił ją za kark.

 

- Posłuchaj mnie... będziesz robiła to co ja ci każę... żadnych koleżanek, żadnych zachcianek czy wizyt w sklepach. Tylko ja się liczę. Rozumiesz suko? - powiedział wyraźnie zdenerwowany, na twarzy zrobił się czerwony.

- Tak... - odpowiedziała szeptem.

 

Puścił ją. Upadła na kolana i zaczęła płakać. Wyszedł z domu, nie mówiąc już nic więcej. Miała cztery godziny zanim wróci z powrotem.

 

Poszła do kuchni i zadzwoniła do swojej najlepszej przyjaciółki. Rozmawiały długo. Jednak nie powiedziała o przykrym incydencie, jaki wydarzył się o poranku. Posprzątała pokoje, wymyła okna i przygotowała obiad. Wreszcie wybiła godzina 14:30 - poszła do łazienki. Nagle usłyszała ryk.

 

- Gdzie... kurwa... gdzie ty?! Suko wyłaź! Słyszysz?! Bo rozjebie!

 

Wyszła z toalety i zobaczyła kompletnie pijanego męża, który trzymał zdjęcie na którym była ona z pewnym chłopakiem, którego od dawna nie widziała. Była przerażona. Nietrzeźwy mężczyzna wziął zamach i walnął ją prosto w twarz. Upadła. Czuła okropny ból w okolicy lewego oka.

 

- Ja cię kurwa... nowego chłoptasia się zachciało?! Ja ci kurwa dam! - wydzierał się na cały głos.

 

Wyciągnął pasek ze spodni i podwiązał jej ręce. Staczał się, ale doszedł ciągnąc ją do pokoju. Zaczął ją dusić. Nie mogła nic zrobić. Nagle do pokoju wpadł facet z nożem. Okropny krzyk. Jej mąż upadł w kałuży krwi na podłogę. Mężczyzną, który ją ocalił okazał się chłopak ze starego zdjęcia. Popatrzyła na niego, podziękowała, a on zapewnił, że się nią zaopiekuje. Zabrał ją do szpitala.

 

Następne pobrali się i założyli rodzinę. A pamięć po oprawcy dawno umarła. Rodzina nie zgłosiła się po jego zwłoki. Jakim cudem facet ze zdjęcia pojawił się akurat wtedy w jej domu? Otóż przyjechał w odwiedziny do miasteczka, a o całej sytuacji dowiedział się od jej najlepszej przyjaciółki.

 

Ufajcie przyjaciołom, mówcie im o wszystkim, bo ich pomoc w niektórych sytuacjach jest bardzo potrzebna. Oprawców należy eliminować ze społeczeństwa. Ufajcie, nie zabijajcie. Kochajcie mądrze, nie głupio.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Tajemnicza... 29.06.2015
    Smutne i bardzo fajne. Lekko się czytało, morał ma. Takie rzeczywiste, niestety. 5
  • Mercedes 29.06.2015
    Krótkie, ale ciekawe, z bardzo trafnym morałem, 5:)
  • KarolaKorman 02.07.2015
    ,,Praca, powrót do domu i oglądaniem'' - to zdanie jest bez sensu
    Piszesz konkretnie i z morałem, trochę to było jak zwięzła relacja, a nie opowiadanie, ale leci 5 :)
  • R_ystie 04.07.2015
    "Jednak nie powiedziała o przykrym incydencie, jaki wydarzył się o poranku" - "o całej sytuacji dowiedział się od jej najlepszej przyjaciółki". Przyjaciółka to jasnowidz?
    Ale podobało mi się, ode mnie 5
  • Truta 27.02.2016
    Bardzo dobre opowiadanie ;) 5!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania