OPRÓCZ TEGO ZDAJE JEJ SIĘ.

[Z "Kamyków nerkowych".]

 

gdy kamień śpiewa

ma brawa od ciszy

 

jak wepchnąć lat sześćdziesiąt w czterdzieści pięć minut

na wyboistym krętym polskiej myśli szlaku

trzy dni martwe mijają trzy noce nieżywe

kościany poloneza rytm precz sen odgania

aż deszcz jak włos na skórze porażonej trądem

rzadki jął tłumić z wolna gnatów stuk natrętny

tym dokuczliwszy bardziej że nieistniejący

przez szarych widnokręgu włókien gęste sito

sączy się ultrafiolet w oku spowolniony

tak że niemal widzialną barwę

ujrzeć--

a tutaj kolor słońca się wspina

w górę czerń ramek światłem wypełnia

zderzany z brązem różem zielenią

rośnie i rośnie we własnym tempie

nacieka przestrzeń i w jej granicach

tworzy pustyni zwodniczy witraż

może powoli lecz nieustannie

to rzeczywistość reszta jest fikcją

coś oprócz tego ja nie postrzegam

a jej się zdaje i tylko zdaje

 

gdy cisza śpiewa

kamień gra na skrzypcach

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania