[O-S] Zagraj w kości ze śmiercią

https://www.youtube.com/watch?v=7iqxzURgQWg

"The host of Seraphim" - Gość Seraphima

 

___________________________________________________________________________________

 

To było pewnego niedzielnego popołudnia. Doskonale pamiętał ostatni pogodny dzień swojego życia. Żegnał się jeszcze z rodziną i obiecywał, że napisze, gdy dotrze na miejsce.

Pamiętał również coś innego. Światła reflektorów znad przeciwka, gwałtowne hamowanie i pisk opon, trzask tłuczonego szkła oraz zginającego się metalu. To wszystko brzmiało niczym kakofonia szalonego kompozytora i dotkliwie raniło uszy, chociaż w radiu leciała przyjemna, relaksująca muzyka.

Nagle pełne kolorów popołudnie zmieniło się w szarawy koniec dnia – spływający krwią i łzami, gdy wiadomości rozeszły się lotem ptaka we wszystkie strony świata. I Borys Rudnicki był niemal pewien, że na tej muzyce powinna skończyć się świadomość. Ale tak się nie stało.

Zamiast tego, gdy wreszcie otworzył oczy, to dostrzegł ciemne oczodoły i kościstą dłoń, zbliżającą się w kierunku swojego ramienia. Wzdrygnął się i gorączkowo zaczął wycofywać, ale niewiele to dało. Postać zamarła na moment i przekrzywiła głowę, po czym roześmiała się. I był to najbardziej upiorny dźwięk, jaki mężczyzna kiedykolwiek słyszał.

Nim zdążył się spostrzec, paliczki zacisnęły się na jego przegubie – świat zawirował barwami, których nigdy wcześniej nie widział. I gdy już myślał, że zaraz straci wzrok, to nastała ciemność tak głęboka, iż dopiero wtedy uwierzył we własną śmierć. Ale to też nie było to.

Z mroku bowiem zaczęła się wyłaniać scena, wydaje się, niezwykle groteskowa. Musiał aż zamrugać parę razy, aby się upewnić czy na pewno dobrze widzi. Zerknął w bok na Śmierć we własnej osobie i ponownie skierował wzrok przed siebie.

Dwie, odziane w czarne niczym noc peleryny, postacie siedziały naprzeciwko siebie i kulały wielościennymi kośćmi, które leżały wszędzie dookoła – ułożone w kupy, do których co jakiś czas sięgały. Gdy tylko coś zostało wylosowane, szkielety zamierały na moment. Borys na początku nie rozumiał na co czekają, do czasu aż nagle nad stołem nie uniósł się siwy dym. Coś się kształtowało, kotłowało, aż w końcu na moment nieruchomiało. Wtedy wyzierały z niego twarze wykrzywione przerażeniem, głębokim smutkiem, niepokojem, ale również pałające radością, spokojem czy miłością.

Śmierć pchnęła Borysa naprzód. Prawie wpadł na dziwnych umarłych, ale w ostatnim momencie zachował równowagę. Obejrzał się niepewnie, ale jego kompan najwyraźniej nie zamierzał się nigdzie ruszać. Gestem dał znać, że ma usiąść, co też uczynił. Nie zwracano na niego najmniejszej uwagi – kolejne kości znalazły się na stole. Znowu wypuściły dziwny dym, zatrzymują się na środku.

Jednak tym razem było inaczej. Twarze zdawały się maleć, kurczyć aż w końcu ukazały się całe sylwetki – wraz z nimi kształtowało się tło i inne rzeczy, aż w końcu ujrzał scenę niczym w kinie. Otworzył szeroko usta, z trudem nabierając powietrza. Powoli dotarło do niego to, co widzi.

Po twarzy kobiety płynęły łzy, gdy potrząsała sztywnym ciałem. Dookoła pełno było krwi, która tworzyła rubinowe ścieżki na białej, okafelkowanej podłodze. W już nieruchomej dłoni mężczyzny znajdował się pistolet.

Obraz zatarł się i powstał następny. Jakiś starzec o potarganych włosach i w koszuli nocnej szedł na bosaka autostradą. Spoglądał z szerokim, nieco szalonym uśmiechem w gwiazdy, coś mamrocząc do siebie. Nie zauważył potężnego tira i gdy rozległ się pisk opon oraz głuche uderzenie – już było po wszystkim. Jego twarz rozwiała się jak wszystkie poprzednie.

Gdzieś indziej grupa postawnych osiłków okładała postać, kulącą się u ich stóp. Krew za każdym ciosem rozbryzgiwała się na wszystkie strony. W końcu wydali z siebie okrzyk zwycięstwa i słysząc dźwięk syren dali nura w najbliższy zaułek. Radiowóz zatrzymał się z piskiem na ulicy – ze środka wysiadł tłusty policjant z okrągłym plackiem łysiny na głowie. Schylił się nad ofiarą i przyłożył palce do szyi, po czym spojrzał na partnera i pokręcił głową z ledwo dostrzegalnym smutkiem.

Potem wyłoniła się inna scena. Mały berbeć raczkował z zadowoleniem po podłodze, śmiejąc się i uśmiechając raz do czasu. Zamarł w pewnym momencie, a potem ruszył w kierunku mamy. Kobieta, zajęta robieniem obiadu, nie zauważyła, że maluch bierze coś do ust i gdy wreszcie zerknęła w dół, to było już za późno. Szklana miska z hukiem rozbiła się o podłogę.

Pod drzwiami bogatej willi leżał skulony pies, skomląc żałośnie. Na całym ciele widoczne były zadrapania, rany cięte oraz potargana sierść. Naderwane ucho zwisało żałośnie nad brązowymi ślepiami, pełnymi bólu, smutku i niedowierzania oraz, co najgorsze, wciąż tlącej się nadziei. Jednak mężczyzna, otwierający drzwi nie dostrzegł w nim nic więcej – tylko żałosną kupkę nieszczęścia. Kopnął psa, który z piskiem zleciał ze schodów i już więcej się nie poruszył.

Borys skulił się i odwrócił głowę. Nie chciał widzieć więcej. Drżącą dłonią otarł mokre policzki i zaszlochał.

– Przestańcie – wyszeptał błagalnie. – Przestańcie.

Nie zwrócono na niego najmniejszej uwagi. Kości nadal się obracały, zatrzymywały i wydawały wyrok. Chciał krzyczeć, zrzucić to wszystko na ziemię, ale jakiż był tego sens, gdy wokół leżało tysiące, jeśli nie miliony takich sześcianów? Dlaczego? Dlaczego zadawali tyle bólu i cierpienia?

I nagle jakby jego modły zostały wysłuchane, bo upiory zamarły na chwilę, po czym sięgnęły do o wiele mniejszej kupki. Wciągnął powietrze i zachwiał się.

Wokół kobiety pozbawionej włosów stało w półkolu paru ludzi. Jeden z mężczyzn trzymał jej dłoń i gładził kojąco skórę, na co ta uśmiechnęła się w odpowiedzi. Z oczu umierającej biło szczęście, którego nie można się spodziewać po kimś, kto właśnie oddaje ostatnie oddechy. A mimo tego, gdy słaba pierś po raz ostatni się podniosła, to na popękanych ustach nadal widoczny był łagodny uśmiech.

Gdzieś na wsi pewien farmer odgarniał gruzy zawalonego domu i w końcu gdy udało się odsunąć największy, dostrzegł ledwo zipiącego czworonoga. Ostrożnie wziął go w ramiona i usiadł na betonowej pozostałości po schodach. Zaraz obok pojawił się kot – powąchał zmiażdżony tułów psiego przyjaciela i miauknął żałośnie, ocierając się głową o kolano właściciela. Mężczyzna poklepał delikatnie zwierzę po łbie i szepnął parę słów do ucha psa. W odpowiedzi otrzymał parę słabych machnięć ogonem, które stopniowo traciły na sile, aż w końcu ustały. W akompaniamencie płaczu można było słyszeć ciche rozdzierające miauknięcia.

Borys odnosił wrażenie, że wraz z każdą historią ktoś wydziera z niego kawałek duszy. Im dłużej patrzył, tym bardziej czuł się wyobcowany – jakby te wszystkie uczucia zupełnie go już nie obchodziły. Czy to z człowiekiem robił ból? Znieczulał?

Dym zawirował i zmienił kolor z szarego na ciemnozielony. Upiory znowu zamarły i odwróciły głowy w kierunku mężczyzny. Poczuł lodowate igły, spływające wzdłuż kręgosłupa, gdy zobaczył znajome jasne włosy. Krzyknął i zgiął się, jakby samym dźwiękiem mógł uratować matkę. Jednak na to było już za późno. Kobieta stała z ręką przyciśniętą do serca i wpatrywała się w ekran telewizora, w którym podawano najświeższe wiadomości. Gdy ukazał się dobrze znany rozbity samochód, zaszlochała i zaczęła łapczywie nabierać powietrza. Po chwili osunęła się na podłogę, a niewidzące oczy zmętniały.

Borys nie pamiętał co było dalej. Wiedział, że szarpał się i krzyczał, podczas gdy Śmierć wyprowadzała go z pomieszczenia. Wściekłość i bezradność żłobiły w jego duszy blizny, a rozpacz i smutek zostawiały słone ślady na twarzy. Powoli zaczynał rozumieć co to znaczy piekło.

Ku jego zdumieniu znaleźli się na łące, otoczonej ze wszystkich stron drzewami. Śmierć skinęła głową, a poły czarnej szaty zafalowały na wietrze. Sięgnął paliczkami do piersi Borysa i zacisnął dłoń na jego sercu.

Nie opierał się. Zrozumiał, że to jest cena zapomnienia.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Dekaos Dondi 11.03.2021
    Liv12365↔Bardzo ciekawy tekst w swej wymowie. Taki co można "widzieć" wyobraźnią i zobaczyć więcej. Dalej...
    Pozdrawiam:)→5
  • Liv12365 11.03.2021
    Czasami trzeba widzieć dalej. To rozwija.

    Dziękuję bardzo za komentarz i wpadnięcie - pozdrawiam ciepło! :)
  • Bajkopisarz 11.03.2021
    reflektorów znad przeciwka
    z naprzeciwka
    oraz zginającego się metalu
    zgniatanego metalu
    oczy, to dostrzegł
    to zbędne
    wzrok, to nastała
    to zbędne
    wydaje się, niezwykle groteskowa
    nie zmieniaj czasów
    do których co jakiś czas sięgały.
    Sięgały odnosi się do kości a nie do postaci dlatego dziwacznie to brzmi
    nagle nad stołem nie uniósł się siwy dym
    jeśli nagle to bez nie, a jeśli bez nagle to może zostać nie
    Wtedy wyzierały z niego twarze
    Niejasne, do czego nawiązuje niego (dym czy Borys), więc lepiej zamiast zaimka doprecyzować
    się maleć, kurczyć aż w końcu ukazały się całe sylwetki – wraz z nimi kształtowało się
    3 x się
    śmiejąc się i uśmiechając
    nie widzę powodu by rozróżniać, ze raz się śmiał, a raz uśmiechał, chyba że poza opisem to coś konkretnego wnosi?
    skórę, na co ta uśmiechnęła się
    wychodzi, że skóra się uśmiechnęła
    ostatnie oddechy. A mimo tego, gdy słaba pierś po raz ostatni
    2 x ostatni

    Fajny pomysł. Śmierć bezsensowna, śmierć na skutek okrucieństwa, śmierć jako wybawienie, śmierć jako chwilowa rozłąka z bliskimi. Różne aspekty tego samego, nieuchronnego zjawiska, które jak pokazujesz jest zupełnie przypadkowe, zależy od rzutu kostką, wykonanego przez jakiś nieznany byt. Kto wie, może właśnie tak jest, że rządzi totalny przypadek, nie ma żadnej linii losu ani przeznaczenia, bo wystarczy, ze jakiemuś upiorowi omskną się paliczki i już wypada co innego. Możemy się łudzić, że ktoś nad tym czuwa, ale jakby się mocniej zastanowić, to nie umiem znaleźć powodu, dla którego miałby to robić. Ślepy los jest ciekawszy.
  • Liv12365 11.03.2021
    O, sporo nieścisłości się zakradło. Najwyraźniej tekst miał jeszcze dłużej poleżeć.

    Co do śmierci i losu - zgadza się. Planowana przez kogoś - brzmi nieco zwyczajnie. Ale jakby spojrzeć na to wszystko z góry?

    Dziękuję za wizytę! :3
  • Akwadar 11.03.2021
    Podobuje mnie się, to co wymalowałaś/eś.
  • Liv12365 11.03.2021
    Wymalowałam :D
    Dziękuję bardzo.
    Czasami mam wrażenie, że faktycznie pisanie, to malowanie obrazów.
  • Akwadar 11.03.2021
    Liv12365 ile namalujesz słowami, tyle obrazu zobaczy czytelnik ;)
  • Szpilka 12.03.2021
    Liv, bardzo obrazowe, aż skóra cierpnie przy czytaniu, pomysł też przedni. Piątak ?
  • Liv12365 12.03.2021
    Dzięki śliczne!
    Tak powinno być.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania