Osobisty wyrok
Jest noc, oberwanie chmury. Biegnę przez las obijając się o gałęzie, przeskakując konary wyrastające z ziemi. Uciekam ile sił w nogach i tchu w piersi, jednak jestem niewystarczająco szybka. Kiedy czuję, że jest na tyle daleko bym mogła zwolnić, odwracam się i widzę tą przerażającą postać.
W oczy rzucają mi się jej długie szpony na końcu nienaturalnie wykrzywionych kończyn. Kiedy staram się dostrzec jej twarz, światło księżyca znika gdzieś za koronami drzew. Czuć od niej smród palonego ciała, a odgłosy jakie wydaje są mieszaniną lamentu i bólu. Dźwięk ten przypomina zarzynane zwierzę, torturowane najbardziej nieludzkimi sposobami jakie tylko można sobie wyobrazić. Jest kilka metrów za mną. Nie daję już rady i kiedy ostatnimi siłami próbuję przyśpieszyć, potykam się i wpadam do głębokiego dołu w ziemi. Czuję, jakby palono mnie żywcem. Mam poobijane nogi, ręce, a do ran wdaje się błoto, co zwiększa natężenie bólu. Kulę się, kiedy nieludzki wrzask jest słyszalny coraz wyraźniej. Zasłaniam uszy dłońmi, próbując zagłuszyć go chociaż w pewnym stopniu. W duchu modlę się, żeby to nie była prawda. Nagle, jedyne co słyszę, to krople deszczu uderzające o moje obolałe ciało.
Nie mam odwagi otworzyć oczu. Głowę mam schowaną w kolanach, a rękoma wciąż przyciskam uszy. Wiem, że ta istota stoi nade mną i mnie obserwuje. Słyszę i czuję jej oddech, którego woń spotykana jest jedynie w obliczu śmierci. Trzęsę się ze strachu, jednak jestem na tyle sparaliżowana, by nie móc uciekać. Jedyne ruchy na jakie mogę sobie pozwolić to nerwowe kołysanie w przód i w tył. Po policzku spływają mi łzy. Mieszają się one ze strugami deszczu, przeobrażając w ciemnoczerwony kolor w momencie napotkania świeżych ran. Jestem przerażona, bo nie wiem co robi w tym momencie mój koszmarny oprawca, jednak po chwili zaczynam żałować tej myśli.
W tym momencie jestem zbyt przerażona, żeby myśleć racjonalnie.
- Zostaw mnie! Czego ode mnie chcesz?! - zaczynam krzyczeć głosem, którego wcześniej nie znałam. Była w nim desperacja, błaganie, złość i łkanie jednocześnie. W odpowiedzi zaczęłam słyszeć nielogiczny ciąg przypadkowych wyrazów, wypowiadany dziwnie znajomym mi głosem.
- Zachłanność, nienawiść, władza, pieniądz, pożądanie, kłamstwo, lenistwo....
- Nie! Przestań! Nie chcę tego słuchać!- jednak ona nie przestawała.. Słowa wypowiadane przez istotę były dla mnie torturą i w końcu straciłam nad sobą panowanie. Moja psychika nie potrafiła znieść tego dłużej i kiedy poczułam, że nadchodzi mój koniec, nerwowo zarwałam się z ziemi, a serce mi zamarło. To, co zobaczyłam było ostatnim obrazem. Takim, którego się nie spodziewałam. Po drugiej stronie zapadliny stałam Ja i własnie wypowiadałam swoje najcięższe grzechy.
Komentarze (14)
J.P.
Czytało się dobrze, lepiej, chociaż klasycznie, często widziałem niemalże identyczne zdania w innych opowiadanich - chyba trzymasz się bezpiecznych dróg literatury i doświadczenia innych pisarzy. Sam tak robię, więc nie winię - ale trochę eksperymentów się przyda, może zaskakiwać będziesz jeszcze bardziej :)
Podobało mi się ogólnie, 4 - bo liczę i liczę na więcej, niedosytem mnie karmisz.
Konkretnych tematów też nie mam.. To co napiszę zależy od humoru rzecz jasna :p będę się starać nie ograniczać tylko do pojedynczych obszarów tematycznych ..
Czym mi świat zawinił ? Wiesz, każdy ma swoją historię, która go ukształtowała i nauczyła patrzeć na świat z takiej a nie innej perspektywy :d Buntowniczość wrodzona, mizantropia raczej nabyta :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania