Ostatki

W tym karnawale nieco zagubiony, jednak wiodę korowód niespełnionych wodzirejów.

Dokąd? A któż to wie, wystarczy, że pysk się śmieje. No i księżyc taki nadęty, napasiony.

Być może przyjdzie znowu wzruszać ramionami, w świetle dnia bezczelnieć, na razie trwa ten bal w widach i snach. Cóż - niechaj i tak będzie.

Trzeźwienie zawsze boli, szczególnie tuż pod widnokręgiem, kikuty drogowskazów straszą – dwa, zimowe kruki pną się na latarnie. Wisielczy humor jakże nie na miejscu kiedy tak walca tańczą pętle, do tego głowa pęka w szwach, chociaż właściwie nie ma pilnych spraw.

 

Więc drogie danse macabre – pędźmy, czas wypłucze sól tej ziemi.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania