Ostatni #1
Siedziałem w swoim malutkim pokoiku, czekając na rodziców, którzy rozmawiali w tej chwili z posłańcem króla. Byłem bardzo ciekawy co on chciał od nich. Nie zrobiłem tym razem niczego niewłaściwego, bo bardzo się pilnował. Nie chciałem przecież zrobić ponownego kłopotu rodzicom. Może ojciec dostanie awans na dowódcę, a może jeszcze kogoś ważniejszego? Bardzo chciałem żeby to okazało się prawdą.
Po godzinie usłyszałem krzyki dochodzące z dołu i odgłosy sprzeciwu. Bardzo się zmartwiłem co się tam dzieje. Sądząc po odgłosach to nie było wcale nic przyjemnego. Martwiłem się, przez co nie mógł usiedzieć w miejscu. Zastanawiałem się czy może nie podsłuchać rozmowy. Ucierpiała by na tym moja duma, więc szybko zrezygnowałem z tego pomysłu. Nagle usłyszałem wołanie z dołu.
- Marcus! Przyjdź do kuchni!
Niepewnie zacząłem schodzić na dół. Nie wiedziałem czego ma się spodziewać. Delikatnie otworzyłem drzwi do pokoju rozmów. Pierwsza w oczy rzuciła mi się matka z niepokojem w oczach i smutnym wyrazem na twarzy. Po chwili próbowała to zakryć sztucznym uśmiechem twarzy, ale coś się jej to nie udało. Spojrzałem na ojca, ale on tylko siedział z głową spuszczoną w dół.
- Witaj Marcusie - chrząknął posłaniec. - Za pewnie zastanawiasz się co mnie tu do ciebie sprowadza. Otóż mam dla ciebie pewną propozycję od samego króla.
- Jakąż to ma pan dla mnie propozycję? - zaciekawiłem się.
- Król chciałby abyś poszedł na nauki do szkoły Might. Uczą się w niej tylko najlepsi z najlepszych. Oczywiście nie musisz się zgadzać, ale wtedy wraz z rodziną będziesz musiał się stąd wyprowadzić.
Patrzyłem na niego z szokiem wymalowanym na twarzy. Przecież to nie była żadna propozycja tylko jawny szantaż! Zerknąłem jeszcze raz na rodzicielkę i się przeraziłem. przecież ona cała się trzęsła i płakała! Nie mogłem zrobić niczego innego niż grzecznie się zgodzić.
- Dobrze - powiedziałem. - zgadzam się na pana propozycję szkoły Might.
Komentarze (2)
"Po godzinie usłyszałem krzyki " - po godzinie od kiedy? opowiadanie zaczyna się od nieokreślonego "kiedyś".
"Martwiłem się, przez co nie mógł usiedzieć w miejscu." - kto nie mógł usiedzieć?
"Delikatnie otworzyłem drzwi do pokoju rozmów." - pokój rozmów to jakieś osobne pomieszczenie, czy tylko niezgrabnie określona "kuchnia w której rozmawiano"?
Za dużo rzeczy na twarzy. Jeśli "uśmiech" to oczywiste że na twarzy, bo nie na brzuchu, więc nie trzeba pisać że na twarzy. To samo z szokiem na twarzy.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania