Ostatni etap

Smolista czerń.

Kolejne ocknięcie się w kącie, tej godnej zaufania, wmontowanej w czeluści zła, wątłej namiastce azylu, nędznym skrawku swojego miejsca na ziemi.

Otchłań – niegdyś bezpieczna i ciepła przystań, teraz odmęty niewiedzy, oczekiwania i lęku. Przesączona nienawiścią krypta, w której pokutujesz jeszcze za życia. Otulające samotnością, biało-szare ściany, zimna podłoga i butelka – najwierniejsi towarzysze niedoli. Dyskretni słuchacze, niezastąpieni doradcy – bez pouczeń, bez obarczania winą, bez bólu. Niewielka, jasna pigułka, odskocznia od codzienności, zabierająca w kresy zapomnienia, dająca sen.

Noc – nieodzowna przyjaciółka, pozwalająca odetchnąć, odpocząć, pomóc po raz kolejny oswoić się z najnowszymi, ozdabiającymi ciało zmianami koloru na skórze.

Pojawiające się każdego wieczora i ranka, aby dotrzymać jej towarzystwa i nie pozwolić zapomnieć, kim, lub czym już jest. Sumiennie kolekcjonowane i pielęgnowane każdego dnia, dowody bezkresnej miłości.

 

Lecz dający ukojenie mrok się skończy, minie, aby móc dać kolejną niepewność i strach, najczęściej jednak metaliczno-słony posmak w ustach i ból. Liczenie godzin, minut, sekund i niepokój.

Śniadanie, zła pogoda, przegrany mecz, czy też szczekający bezlitośnie za płotem sąsiadów pies? Jakie przestępstwo, jaki tym razem powód do wymierzenia sprawiedliwości, dostąpienia zaszczytu odbycia kary, zadośćuczynienia za spokojną noc, za błogą ciszę i spokój, strzępek snu?

 

Strach – niepozwalający wyrwać się z piekła nikczemnik, rządzący ciałem i duszą, bezkarnie kierujący codziennością demon, nieodzowny kompan w istnieniu.

Świt – wyczekiwanie, napawająca przerażeniem pora i pusta butelka – lek działający tylko przez chwilę, leczący jedynie objawy, nigdy przyczyny. Choroba przewlekła, nieuleczalna, kończąca się tylko i wyłącznie wraz z życiem.

Poranek – przy akompaniamencie dyskomfortu fizycznego powolne kroki w kierunku kuchni i codzienna kombinacja w kwestii usatysfakcjonowania Go.

Działanie.

 

Trzaśnięcie drzwiami i dreszcz, przemarsz przez ciało lodowatych mrówek zmieniających się z czasem w szczypiące we wnętrzu głowy ciepło. Nierówny takt kroków, zapach nikotyny i alkoholu, jęk krzesła. Moment wyczekiwania, chwila na ocenę, decyzję, a po niej znane już na pamięć szarpnięcie i potężny cios w twarz. W milczeniu, aby cisza po chwili mogła przeistoczyć się w horrendalny wrzask, wyraz niezadowolenia i do głębi bolesnego rozczarowania. Brak kawy! Najważniejszy szczegół, który gdzieś umknął. Powinna wiedzieć… ma obowiązek wiedzieć!

Poniżony, oszukany, zignorowany… nie kochany! Skażona procentami krew, frustracja i gniew.

Furia.

Uderzenie w brzuch, i kolejny, i jeszcze jeden, bełkotliwy wyraz zawodu, braku docenienia wysiłków i starań. A po nim następne, dziksze i mocniejsze, wreszcie cichy szum, zbawczy mętlik, powolna ucieczka w cudowną nierzeczywistość.

Błysk metalu, tępy, nieodczuwalny ból i w końcu błoga, kojąca nieświadomość, przypływ rozkoszy i ukojenia – odpoczynek, ulga, ciemność...

Sen...

Następne częściOstatni raz

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (12)

  • Pasja 24.07.2022
    Ciągle to same drganie myśli. Wiemy czym jest samotność z towarzyszami niedoli. Na początku jest jak scena na której gramy siebie i owacje na stojąco. Przecież jest przyjaciółką naszej pustki. Jest kołysanką, kiedy męczy nas bezsenność. To noc owija nas szalem ciemności, nie widzimy siebie. Jednak cały czas masz być na posterunku i dbać by nie zbrakło kawy. Świtem zaglądasz w lustro i widzisz zmęczoną twarz, ale to nic, tam w środku ta druga jest inna. Tam lęk, tutaj strach, ale bez adrenaliny, niemoc niepokonania jego. I koniec, wreszcie sen nadchodzi i odpoczywanie. Brakowało mi alternatywy na twoje zielone spojrzenie... więc zagrajmy w zielone na A lub W.

    Pozdrawiam serdecznie
  • ZielonoMi 25.07.2022
    CZYTAŁAŚ TO JUŻ! BUZIA??
  • Szpilka 25.07.2022
    Ludzki umysł jest strasznie skomplikowany, z jednej strony genialny, zaś z drugiej bardzo chwiejny, stąd różne stany emocjonalne człowieka.

    Ciekawe rozważania, warto było przeczytać ??
  • ZielonoMi 25.07.2022
    Dziękuję.?
  • Dekaos Dondi 25.07.2022
    ?ZielonoMi?↔Przeczytam na spokojnie, jak wrócę:)
  • ZielonoMi 25.07.2022
    Spoko, hehe. ?
  • Poncki 25.07.2022
    Pamiętam taką sytuację z liceum jeszcze, jak wracałem z kolegą jeszcze większym odemnie, pod pewnym, słynnym wiaduktem, gdzie młoda dziewczyna sprzedawała kwaity. Było już chwilę po 22, a wszystkie kramiki były już poskładane. Podszedł do niej starszy gość i wypalił jej liścia w twarz z wrzaskiem, czemu ten burdel ma jeszcze nie podkładany.
    Spijrzalem na kolegę, w sumie tylko, żeby się upewnić, że on też...
    ...
    ...
    Później sobie pomyślałem, że to wszystko, co go spotkało tej nocy będzie dla niego nauczką na zawsze i mają "nowy start", albo gorzej i przypuszczalnie pewniej, odbije się na dziewczynie.

    Niestety, w tym krótkim momencie nie było czasu na głębsze przemyślenia.
  • ZielonoMi 25.07.2022
    Trzeba było ślepa wypłacić. Mordka. ?
  • ZielonoMi 25.07.2022
    Lepa*
  • Poncki 25.07.2022
    ZielonoMi
    Mogłem napisać nie do końca zrozumiale:
    Spojrzałem na kolegę tylko po to, żeby się upewnić,

    Później pomyślałem, że wszystko to co spotkało tego kolesia co uderzył dziewczynę, tego wieczora...
    i tak dalej,,,

    resztę pozostawiam domysłom.
  • ZielonoMi 26.07.2022
    Poncki Jasne! ?
  • Dekaos Dondi 25.07.2022
    ?ZielonoMi?↔Jam znowu z chęcią przeczytawszy, znowu rzeknę, że to jak... wyrzucanie siebie z siebie, w sensie pewnych przemyśleń i może nie tylko, sądząc po zakończeniu. Lubię takie ciągi myśli??:)
    P.S↔Mam prośbę. Jak chcesz to zerknij, do mego. Jam ciekaw opinii Twej, skoro... tak, także piszesz.
    https://www.opowi.pl/lbnp-xvii-zloty-baldachim-a46265/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania