Poprzednie częściOstatni oddech
Pokaż listęUkryj listę

Ostatni taniec z samotnością

Trzydzieści sekund do mojej śmierci,

Ostatni oddech twój policzek pieści,

Ostatnie słowo: kocham — szepnę,

Skradnę pocałunek i odejdę.

Dałem ci serce, miłość i szczęście,

Odchodząc zabrałaś to wszystko...

W oczach gasnące iskry przeklęte,

W ustach smak krwi i obietnic złamanych,

Twoje milczenie jak ostrze cięte —

Rozrywa duszę na strzępy kochane.

Trzydzieści sekund — a potem nic,

Czarna otchłań wita mnie śmiechem,

Zabrałaś ze sobą ostatni krzyk,

Zostawiając mnie martwym oddechem.

Gdzieś w głębi czuję twoje spojrzenie,

Jak chłodny pocałunek śmierci,

Kiedy umieram, w szaleństwie drżenie

Zamienia serce w popiół i cierń.

Chciałem być dla ciebie zbawieniem,

Stałem się cieniem twych zapomnianych snów,

Teraz błądzę — przeklętym westchnieniem,

Roztrzaskanym o mury zimnych słów.

Ostatnia sekunda — cisza mnie zżera,

W głowie ostatnie wspomnienie twej twarzy,

Na ustach słony smak przeklętego "wczoraj",

W sercu rozpad — i czarne miraże.

Martwe anioły tańczą nad głową,

Skrzydła im krwawią, a oczy są puste,

Ich śpiew rozbrzmiewa nutą grobową,

Łkaniem złamanych, zapomnianych ust.

Z dna własnego piekła wołam twe imię,

Ale odbija się echem w nicości,

Przeklęta miłości, stałaś się winem,

Które wlewam w żyły w ostatniej słabości.

Cień twój na zawsze przylgnął do skóry,

Jak tatuaż bólu, wyryty krwią,

A ja tonę, spętany przez chmury,

Zimnych wspomnień i wieczną nocą.

Trzydzieści sekund, a czas się rozciąga,

Każda z nich boli jak wbity gwóźdź,

W duszy mej czarna rozpętała się wojna,

I tylko twojego krzyku mi brak.

Ostatnie tchnienie jak płomień gaśnie,

Cisza przysiada na moich ustach,

I wtedy zjawia się Ona — bezlitosna, straszna,

Samotność — w czarnych, rozpostartych skrzydłach.

Bez słów otula mnie swoim ramieniem,

W jej lodowatych dłoniach drży moje życie,

Odpływam powoli w bezdenne milczenie,

Gdzie nie ma miłości. Gdzie nie ma już nic.

Śmierć w ramionach samotności jest cicha,

Bez łez, bez krzyków, bez gniewu i win,

Tylko pustka — wierna, tak wiecznie bliska,

Tylko pustka... i bezimienny cień moich win.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • zuraw 7 miesięcy temu
    Super❤️5
  • Florian Konrad 7 miesięcy temu
    Napracowałeś się, Autorze, a wyszło do bólu niewspółcześnie. Z Mickiewiczem do jednej klasy chyba nie chodziłeś :) Romantyzm jako epoka literacka, dawno temu się skończył. Radzę wyluzować literacko. Emo-poetą też nie ma po co być.
  • P.Mgieł 7 miesięcy temu
    Świetne

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania