Ostatni Wernisaż
1. Cisza Czerwieni i Czerni
Poznań. Muzeum Sztuki Współczesnej, minimalistyczna przestrzeń zalana zimnym, reflektorowym światłem. W centrum sceny, na nagiej, białej ścianie wisiał obraz. „Wektor Ciemności” Maksymiliana Rysa. Płótno, a raczej płyta kompozytowa, była hipnotyczną siecią ostrych geometrycznych form w odcieniach matowej czerni, grafitu i pojedynczych, pulsujących linii głębokiej, weneckiej czerwieni.
Dzień wcześniej dyrektor galerii, Pan Witold K. – człowiek znany z opanowania – wrócił do domu i, bez słowa, zaatakował żonę nożem do sera, krzycząc: „Muszę to wyciąć! Ono wchodzi mi do głowy!”
Komisarz Wiktor Hamera oglądał dzieło. Nie odczuwał nic, poza lekkim dyskomfortem estetycznym. Miejscowi policjanci szeptali o klątwie i demonach, bo dwie ofiary w ciągu tygodnia to nie był przypadek, a ich szał był nagły i niezrozumiały.
— W co pan wierzy, Komisarzu? W egzorcyzmy? — spytał ironicznie technik.
— Wierzę, że każdy demon ma swój kod źródłowy — odpowiedział Hamera, mierząc odległość od obrazu. — I ten kod musiał stworzyć człowiek.
2. Anatomia Wizualnego Ataku
Hamera zrezygnował z trucizn chemicznych – analizy toksykologiczne wykluczyły zatrucie. Skupił się na fizyce i psychologii. Sprowadził dr. Helenę Orzechowską, specjalistkę od percepcji wizualnej.
Helena, stojąc 2 metry od obrazu, zakryła oczy i odsunęła się.
— To nie klątwa, Komisarzu. To jest genialny, wizualny atak — orzekła. — Artysta wykorzystał efekt mikro-interferencji. Proszę spojrzeć: te idealnie równoległe, cieniutkie, grafitowe linie wibrują, gdy patrzy się na nie z bliskiej odległości.
Artysta, Maksymilian Rys (który zmarł 5 lat temu), był znany z eksperymentów z psychologią koloru i geometrii. Okazało się, że "Wektor Ciemności" nie był malowany, lecz stworzony z ultracieniutkich warstw specjalnego pigmentu na bazie czerni absorpcyjnej, która w połączeniu z ostrymi kątami i specyficznym oświetleniem, wywoływała u części widzów:
Dezorientację Błędnika: Oczy szalały, próbując zogniskować się na wibrujących liniach, powodując lęk podobny do choroby morskiej.
Nadmierne Obciążenie Korowe: Intensywne przetwarzanie geometryczne przeciążało korę mózgową, prowadząc do niekontrolowanych skoków adrenaliny.
Obraz nie zabijał w sensie dosłownym. On wywoływał psychozę i szał, który prowadził do agresji i niebezpiecznego zachowania.
3. Pamiętnik i Ostatnia Wola
Hamera odnalazł córkę Rysa, Ewę, która udostępniła mu cyfrowy pamiętnik ojca. Rys pisał o „wyzwoleniu ludzkiej woli poprzez strach”. Opisał „Wektor Ciemności” jako dzieło, które fizycznie zmusza człowieka do konfrontacji ze swoim najgłębszym jądrem chaosu.
Hamera odkrył, że Rys był silnie skonfliktowany z obiema ofiarami:
Dyrektor Galerii (Witold K.) przed laty oszukał Rysa przy sprzedaży wcześniejszego dzieła.
Krytyk Sztuki (Jerzy D.) napisał druzgoczącą recenzję o Rysie, która złamała mu karierę.
Rys, genialny, ale chory psychicznie, nie mógł się zemścić za życia, więc stworzył broń działającą po jego śmierci. W pamiętniku znajdował się klucz: Rys wplótł w legendę o „klątwie” sugestię, że należy na obraz patrzeć dłużej niż minutę i z odległości 2 metrów (idealne warunki do maksymalnego dyskomfortu wizualnego).
Dyrektor i krytyk, wierząc w legendę i chcąc udowodnić swoją odporność, świadomie poddali się zbrodniczej sile obrazu w idealnych, zaprogramowanych przez Rysa warunkach.
4. Zdemaskowanie Klątwy
Hamera zwołał konferencję. Obraz został przesłonięty czarnym materiałem.
— Nie ma żadnej klątwy ani demona — oświadczył Hamera. — Jest tylko genialne wykorzystanie fizyki i ludzkiej psychiki. Maksymilian Rys stworzył broń, która atakuje zmysły i wywołuje panikę. Ofiary padły ofiarą nie demona, lecz własnej pychy i uwarunkowania. Weszli w warunki, które Artysta im zapisał, i zrealizowali jego pośmiertną zemstę.
W świetle dowodów, technicznej analizy pigmentów i geometrii, prokurator był zmuszony zakwalifikować to jako "zabójstwo pośrednie poprzez zaprogramowany bodziec wizualny". Było to pierwsze takie przestępstwo w historii polskiej kryminalistyki.
Hamera odetchnął. Zrozumiał, że w świecie sztuki i technologii, zbrodnia ewoluowała. Najgroźniejszy jest ten morderca, który zmusza ofiarę, by sama stała się narzędziem własnej destrukcji. Klątwą nie były demony, lecz własny, ludzki mózg.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania