Ostatni wieczór

Każdy już szedł w strone namiotów. Siwa wszystkich przeprowadziła przez drogę, bo taki dostała rozkaz od instruktora wojskowego. Miała w oczach zmęczenie. Chciała w ten wieczór razem z Justii inna dziewczyna z drugiej klasy się zrelaksować i wyluzować. Nagle podszedł do tej Dzik. Zaskoczył ją tym. Cicha szła z Łapa i Demonem. Justii wolała iść z Siwa i Dzikim. Kiedy dotarli do obozowiska zastanawiali się co zrobić w ostatni wieczór. I nagle padły słowa...

- Niech parę osób idzie do sklepu. Zrobi się ognisko kupi parę piw puści muzykę. W końcu to ostatni wieczór. Wojskowi i tak nic nie powiedzą. - zaproponował Błażej

- W sam raz na relaks a wiecie że ja mam tsz dużo do gadania. - odpowiedziała Siwa

- Dobra to może tak. Ja, Siwa Łapa, Demon i Justii pójdziemy po parę piw i coś może do ogniska. - odezwał się Dziki

Wszyscy byli za. Cała ekipa ruszyła w stronę miasta. Mieli 8 kilometrów do przejścia, ale dla nich to nie był problem. Po drodze Siwa wygłupiała się z Dzikim i Demonem. Justii skakała sobie po drodze i denerwowała Łapę. Aż w końcu się wkurzył i wziął ją jak worek ziemniaków ona natomiast zaczęła krzyczeć. Siwa popatrzała się na Dzikiego. Klepła go i odbiegła. Niestety Demon ja złapał i daleko nie udało jej się uciec. Każdy myślał, że ten wieczór będzie jeden z najlepszych wieczór. Byli młodzi i pewni siebie. Niektórzy już nawet dorośli. Siwa w sklepie zarządziła razem z Demonem. Wyszło trochę tych piw ale dla każdego po trzy oczywiście dla tych którzy chcieli. W drodze powrotnej Justii szła już z Siwa. Kiedy dotarli na obozowiska zobaczyli że impreza już się zaczynała. Dołączyli. Nikt nie wiedział co się wydarzy kiedy organizm otrzyma za dużo alkoholu. Siwa postanowiła z Justii przejść się nad rzekę. Dziewczyny były już podpite. Nikomu nie mówiły gdzie idą. Cała reszta towarzystwa dobrze się bawiło. Siwa nie umiała pływać... Rzeka była dość głęboka. Dziewczyny szurchały się i się śmiały. Nagle Siwa podkneła się i wpada do rzeki. Zaczęła się topić. Justii biegnie szybko do obozowiska.

-Siwa się topi!! Dzwońcie po karetkę.!!!! - krzyczała.

Jako pierwszy pobiegł Dziki. Zaraz za nim Demon z Łapa i Cicha. Błażej dozownił po karetkę. Wojskowy pobiegł za reszta. Fabian ściągnął polar 8 biegł na skróty. Justii cała się trzęsła z strachu. Dziki wrzucił się z Demonem pierwszy do rzeki. Wyciągnęli ją z wody.

- Nie oddycha!! - krzyczał Demon

- Kto wam kazał tu iść pod wpływem alkoholu!!!! - krzyknął Dziki

Justii usiadła na trawie i zaczęła płakać. Zaczęła się reaminacja szybka przez Dzikiego i Łapę. Cicha siedziała i modliła się żeby dało się jeszcze uratować Siwa. Błażej potwierdził że pogotowie będzie dopiero za jakieś 20 min. Wojskowy zmieniał się z chłopakami przy reaminacja.

- Wróć proszę cię wróć. Nie rób mi tego!!! - prosił Dziki

Fabian odciągnął go od Siwej, ale ten się wyrywał. Łapa reanimował dalej z wojskowym. Wróciła na szczęście po 20 minutach kiedy akurat zjawiła się karetka pogotowia. Zabrali ją do szpitala na obserwacje i badania. Cała reszta ruszyła z buta w kierunku szpitala.

- Justii jesteś nieodpowiedzialna!! - powiedział Demon

- To nie moja wina. Przewróciła się przecież to nie moja wina... - wyszeptała

- Piękne zakończenie naprawdę zajebiste!! Gratuluję!! - powiedziała załamana Cicha.

W szpitalu siedzieli pod jej salą. Na jej sale pozwolono tylko dla Dzikiego, Demona i Cichej wejść. Dziki podszedł do niej i pocałował w czoło. Chwyciła go za rękę. Demon pogłaskał ją po włosach za pozwoleniem Dzikiego... Zamknęła oczy...

-Jesteś dla mnie ważna. Nigdy Cię nie zapomnę. Kocham Cię... - wyszeptał Dziki

Do sali wszedł lekarz.

- Spokojnie wyjdzie z tego. Miała szczęście, że w poro ją ratowano. - powiedział lekarz

Niestety musieli wracać do obozowiska. Musieli się spakować, bo jutro miał być wyjazd. Przy namiotach zaczęły się kłótnie.

- Twój durny pomysł z tym piwem. - Cicha

- Moja wina, że Justii poszła z nią nad rzekę?!? - wykrzyknął Błażej

Na Błażeja rzucił się Fabian. Łapa próbował go odciągnąć.

-Zostaw go do cholery. Fabian!!!! - Demon

- To jest wszystkich wina!! Jesteście wszyscy nieodpowiedzialnii!! Każdy z Was poniesie konsekwencje w szkole. - Wojskowy

Klasa Siwej miała nadzieję, że jeszcze jutro wyjdzie. Nie mogli sobie wyobrazić bez niej klasy.

- Jeden durny obóz. Żałuję, że poszliśmy po te piwa. - Łapa

Każdy miał już dość. Zwija powoli namioty. Dochodziła godzina 8:30... Autobusy podjechały. Dziki podszedł do Cichej.

- Jeżeli się obudzi powiedz jej, że ją kocham i przyjadę. Razem z Demonem. Obiecaj mi to, że jej to powiesz... - powiedział Dziki

- Obiecuję. Dziki nie martw się będzie dobrze. Będziecie razem. - powiedziała Cicha.

Każdy wszedł do swojego autobusu i odjechali...

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania