Ostrava, Brno, Obertraun
Cisza i spokój w Ostravie panuje
Brak tu ludzi jakby zaginione miasto
Rzeczka tu nie jedna płynie
Poszedłem zwiedzić jedną
Poszedłem i przystałem, wpatrując się w rzekę i w gwiazdy na niebie
Rozmyślając o sobie i swym etapie
Myśląc że gwizdy coś pokażą
Więcej tu jednak ich na niebie niż ludzi
Dobrze, tego potrzebowałem
Czy to tak będzie na stałe?
Czy teraz ciągle będę czegoś szukał i odpychał od siebie?
W Brnie podobnie
Spokój ducha i utopia
Ruchliwa tu jedna ulica staromiejska
Do zamku w tym mieście doszedłem
I zobaczyłem oczyma piękne widoki
Panorama miasta przedstawia mi się
I daje znów do myślenia
Sekretne miejsce przy zamku istnieje
Altana, idealne na chwile z zieloną rośliną
Lub z kielichem
Czy na trzeźwo
Jedno pewnie, rozmyślać będziesz
Czy na górze czy na dole
Dziwne zwyczaje tu panują
Do sauny chciałem udać się
A tam nago z gołą knagą
Chodzą i bez kultury wszystko
Trochę obrzydzenie mnie wzięło
Z balkonu widok na basen mam
A tam chodzą jak chcą ze wszystkim na wierzchu
Czy do sauny już normalnie wejść nie można?
Z ręcznikiem na ciele, nie na knagi patrzeć
I na starsze Panie z piersiami chodzące
Ale najpiękniej, na moim miejscu
Pierwszym, najlepszym w tej wycieczce i tułaczce
Obertraun nazwą swą wzywa
Widoki na wysokie szczyty Alp
Oczy mi promienieją
Rozmawiam tam z Bogiem i z naturą
I czuję jak miejsce te życiem tętni w sobie
Ale czuję że ja tak nie mogę
I pytam się znów o wszystko
Dostrzegam pociąg jeżdżący z daleka
Przyglądam się mu uważnie a potem znika
Jak gwiazda na niebie
Tak rozumiem że taka wędrówka mnie czeka
Ale ja chcę już, ja chcę teraz…
Razem na szczycie iść i zwiedzać
Komentarze (2)
Knödele w sosie to wspaniałe danie ☺️
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania