Ostrzeżenie
Ciemność spowijała to miejsce od bardzo długiego czasu, kłęby mgły, jak z dymarki ogarniały to miejsce wciąż tak samo gęsto, niezmiennie płynęła we wszystkie strony nie dając skupić się prostemu skrybie. Jego myśli były jak ta dziwna mgła - niejednolite, niespokojne, wciąż w ruchu. Poplątane.
Po raz kolejny wziął do ust dziwny wywar, smakujący trochę jak nieświeża pomarańcz. Zapach zniewalał jego umysł do granic możliwości, sprawiał, że choć na chwilę odrywa się od ciężkiej atmosfery, wytwarzanej tylko i wyłącznie przez jego osobę, gdyż przebywał tu niemal zawsze sam.
Porządny łyk zmusił skrybę do dalszej pracy. W lewej szybko obracał obracał dziwną szklaną kulę o hipnotyzujących wzorach w barwach wieczornego nieba. Wzory zdawały się płynąć, gdy kulka się poruszała, ciesząc ludzkie oko, a tym samym słaby, nieodporny ludzki umysł.
Prawą ręką energicznie notował coś w wielkiej księdze z nowymi stronami. Za każdym razem, gdy przewracał kartkę wdychał ostry, przenikliwy zapach świeżego papieru, polewanego specjalną substancją, która nadawała mu nadzwyczajnych właściwości. Notatki były pisane, jakby skryba nigdy nie nauczył się czytelnie pisać, a pośpiech był niesamowity. W dwie minuty zapełniał jedną stronę, imponując zarówno stylem, jak i wyobraźnią. Była to bowiem opowieść...
***
"Odejdź!" krzyczał "Odejdź i nigdy nie pokazuj mi się na oczy! Dość już kłamstw."
"Federal, uspokój się." przenikliwy, stanowczy głos nowo wybranej królowej przywołał go do porządku. "Zlecenie zostało wykonane niepoprawnie, zabójca poniósł już karę za swoje czyny."
"Milcz!"
"Nic nie jest wieczne, Federal. Nie ludzkie życie."
"Żmijo! Nadal kryjesz się za obrazem idealnego władcy, swoim wdziękiem."
"Ostrzegam cię, uspokój się."
"Wszystkich oszukałaś prawda? Już wszyscy mają cię za ideał królowej, matki i żony. Tak czy nie? Nie odpowiadasz..? Czyli wiesz o tym? Nie... Nie Gianna powinna wtedy spłonąć, a ty!"
***
Nagły kaszel jak dzwon przerwał jego dzieło czarnym kleksem. Atak nie zniknął po kilku potężnych kaszlnięciach. Zdziwienie i lekki niepokój zmusiły go do wstania, lecz i to nie pomogło. Wypuścił pióro z dłoni, czując, jak się dusi. Wypluwał z siebie ropę i krew, czując ohydny smak zepsutej posoki. Zrobiło mu się niedobrze i zakręciło w głowie. Czerń zatańczyła z milionami świecących gwiazd, które sam sobie wyobraził. Stracił równowagę. Gdy przygrzmocił głową o czarne posadzki zadzwoniło mu w uszach. Rozpaczliwie łapał powietrze, ale w jego gardle palił się żywy ogień. Czuł, jak odlatuje umysłem...
W ostatnich chwilach do TEGO miejsca weszła grupa cieni, wpuszczając oślepiające światło przez nieistniejące drzwi. Jedna z cienistych postaci była smukła i wysoka. Stanęła tuż przy leżącym. Obraz zamazywał się przed oczami pisarza, a dźwięki dochodziły jak zza ściany.
- Ostrzegałam cię, Federal...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania