Otchłań
Byłem tam
leżałem, dzierżąc kłujące myśli
bezkształtny dzień pochłaniał noc
w czarnym lustrze widziałem siebiedno
czułem jedynie wodną woń
na powiekach ciemne ćmy
ćmiły radość, rzucały w toń
smołą przykryte ciało miałem
zakute, blade, zaniedbane
czarno - ciasno - opustoszałe
marazm z cienia się wylęgał
larwalnie od środka dusząc
wypalonym smakiem łechtał
ciężkim palem chęci tłukąc
w bagnie pustki i rozpaczy
aterazidę!
wychodzę poza sześcian
widzę jaśniej i wyraźniej
w lunecie szarych wspomnień
mój statek nie zatonął
płynie on... coraz spokojniej
Komentarze (14)
Pozdrawiam
co za śmierć, co za niespodzianka, jaka sznasa... itd... Oglądałeś? Tu jest wszystko zawarte.
Pozdrawiam :-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania