Owoc niedojrzały
Nie wszystkie światła chcą być dotykane,
niektóre tylko migoczą
na krawędzi palców,
by przypomnieć, że można się oparzyć
nawet od złudzenia.
Byłaś jak owoc
z pozoru dojrzały,
w dłoni miękki,
w środku jeszcze kwaśny czas.
Rozkwitałaś w dłoniach,
ale w połowie pędu
zawróciłaś do korzenia,
gdzie ziemia wciąż pamięta
czyj cień padał pierwszy.
A ja — winny jedynie temu,
że potrafiłem czekać
aż zmiękniesz w słońcu.
Teraz wiem –
nie wszystkie plony są zdrowe.
Choć wierzyłem, że zasiew był czysty,
że najem się do syta,
myliłem się.
Ząb nadziei wbiłem w gorzki miąższ,
a język pamięta to do dziś.
Serce głodowało,
a i tak jadło z Twojej ręki.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania