Owoce tej miłości
W powietrzu unosił się zapach konwalii i bzów
Zawsze tak pachniałaś o poranku
Rozczesywałaś loki swoich włosów
Starannie je układałaś
Wszystko było na miejscu
Twój dotyk uleczał rany cierpienia
Błękitne oczy
Wpatrzone w miłość
Nie śmiałbym cię zranić
Twe delikatne dłonie nie uniosą cierpienia
Szybko zmieniam zdanie
W powietrzu unosił się zapach dymu tytoniowego i alkoholu
Zawsze tak pachniałaś o poranku
Włosy zostawiałaś w nieładzie
Przekrwione oczy ze zmęczenia
Wpatrzone w nicość
Uniosłaś ten ciężar
Szybko zmieniasz zdanie
W powietrzu unosił się zapach gnijącego ciała
Nigdy tak nie pachniałaś
Rozczesałaś loki swoich włosów
Starannie je ułożyłaś
Wszystko było na miejscu
Zamknięte oczy
Wpatrzone w miłość
Śmiałabyś mnie zranić
Twoje dłonie nie uniosły cierpienia
Nie zmienisz już zdania
A dzieci?
Co z dziećmi?
Niechcianymi błędami mej zabawy
Wezmę je do siebie
I co dzień będę opowiadać bajki
O kobiecie w której domu
Unosił się zapach dymu tytoniowego i alkoholu
O matce która
Zapiła się na śmierć
Zostawiając mężczyznę samego
Z owocami ich miłości
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania