P jak...
pocałunek
lufą wycelowany w moją skroń,
dysonansowo-rodzicielski
piękna
chcę być dla niego
w fatamorganie żarówki
w dzień wyłącza słońce
pragnienie
gaszę ogniem
jego dłoni i słów
wypijam
jednym haustem
na zwęglone serca nie patrzę
pozory
pokochałam
tracąc wzrok i słuch
myśli
zawracam
pasja
raz wystrojona w euforyczną sukienkę,
teraz szewską
prawdę
jak kanarka
zakrywam kocem
Komentarze (18)
Nie oceniam
„P jak…” jest też kontynuacją „M jak…”, więc seria i struktura są tu świadomym wyborem. Dziękuję, że wpadłaś.
prawda
prawda zakwita
gdy minie sen
...
Tak zadxiwiające wnioskowanie, że chętnie poznałbym jakiś przykład
Ja pytam o "prawdę" w siebie wątpiącą.
Liczni tutaj nie rozumieją treści. Odpowiedziałem na to:
"Czasami prawda nie wierzy w siebie,"
"Dobroć" to nie prawda, a sposób zschowania się."Miłość" to nie prawda a uczucie. Całkuem inna kategoria pojęciowa i tak jak kałuża po deszczu nie jest prawdą.
Po tej odpowiedzi wypada tylko stwoerdzić że cytowany osąd jest fałszywy. Pomówiłaś prawdę ze względu na niewiedzę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania