Pająk
Jest jeszcze gęściej, jeszcze ciaśniej.
Nie dość, że nas dwoje, w małym domku
bez ogrodu,
to naznosiłeś jeszcze tych wszystkich rumpli,
które zmieniają strefy czasowe, w strefy komfortu.
Więc teraz jestem ja, w kuchni,
one w sypialni i ty, nie wiedzieć czemu
w łazience.
Szlochasz cichutko, subtelnie, do piecyka.
One szlochają mi w ramię, a ja?
A ja nie. Nikomu.
Głaszczę je po głowie, uspokajam,
te rumple wszelakie,
a one zagracają mi całą przestrzeń,
gniją mi od środka. I ja też gniję razem z nimi,
kiedy ty w łazience, cichutko, subtelnie,
sam na sam ze sobą.
Komentarze (17)
Wyjątkowa uroda głębi w Twoim wierszu, szacunek.
Sądziłem, że rumple to graty świadczące o kursie na konsumpcjonizm, a Ty metaforą poszerzacz pulę. Bo rumple, to więcej niż jeden drążek, stąd i kursy w różne strony. Chaos, brak kierunku pożądanego dla związku.
Przyznać, jak chcesz, to możesz mi przyznać, skoro tak się upierasz i od nagości Twej blaski po oczach już dają w dzikim tańcu namiętności.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania