Palic, który nie dutknął

Pod palcami wyczuwam drgania podskórne. Gdzieś tam w środku pulsuje krew. Domacuję jeszcze szyi i przyległych części ciała. Puls dnia działa. Ręka pięciopalczastego człowieka wygląda ot tak sobie, czyli zwyczajnie.

Najgrubszego Palica zanurzam w specjalnym słodkim eliksirze i wystawiam na widok publiczny, najwyżej jak tylko mogę.

Życzliwy jestem. A co! Niech pożywią się wszelakie stworzenia, robactwo świata, owady wszystkich kontynentów. Palczaste też.

Od strony płaskowyżów i od strony szerokiego kwadratowego rynku, ze wszystkich stron i kierunków. Zaczęły zlatywać się różnej maści i wielkości owady, małe ptaszęta i te większe również, oraz nieloty.

Poczułem w pewnej chwili zmęczenie trzymając Grubego Palica do góry.

A na nim pijane z radości stworzonka, siorbiące eliksir życia.

Jakże przyjemne uczucie.

------------------------------------------- -----------------------------------------------

Gdzieś na śnieżnych lądach ( jeszcze są ) gdzie słońce rzadko gości. A wokół same zimne wody. Tam właśnie w nieustannym ruchu pływają bloki lodowe. Trudne do określenia swojego położenia. Imponujące konstrukcje. Słońce, wiatr, temperatura itp.Utworzyły najprzeróżniejsze figury z życia doczesnego.

Pływa tam właśnie Wielki Palic. Tak, Tak!

Nie ma się z czego śmiać.

Od północnej strony jest wypolerowany jak nikt, w najwyższej klasie dokładności. Właśnie wiatry to sprawiły.Od strony paznokcia, trochę mniej, bo słońce nagrzewa palic i tworzy się maź.

 

Od tej pory Wielki Palic jest wyzwaniem dla wielu śmiałków, aby go zdobyć.

Warunek jest taki:

Nie wolno wiercić otworów w żywej tkance lodowej.

Nie wolno stosować przystawek, ssawek.

Tylko tak zwyczajnie.

Jak na słup naoliwiony w wesołym miasteczku, po wino, marki wino.

Ktoś kiedyś nawet próbował wysłać drona na Wielkiego Palica i spuścić sztucznego wielkiego , czerwonego owada. Lecz on, ten owad ześlizgnął się po jego śliskim wypolerowanym zboczu, wprost rozwarty pysk wielkiej ryby.

Lita lodowa ściana w postaci Wielkiego Palucha czeka na zdobywcę i śmiałka.

 

W kawiarnianym sanktuarium kultury gdzie omawiane są żywotne sprawy bytu człowieka i

najprzeróżniejsze dysputy do świtu. Och!

USŁYSZAŁEM. (polem widzenia)

- Wyjmij łyżeczkę ze szklanki, bo sobie oko wydłubiesz.

 

" Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba "

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania