Palmieri Romei Peregrini

Był piękny, słoneczny dzień w Warszawie. Na dworcu kolejowym tłum ludzi czekał na swoje pociągi, spiesząc się, gderając lub nudząc się. Wśród nich byli trzej pielgrzymi, którzy nie znali się nawzajem, ale mieli wspólny problem: brak pieniędzy na bilet.

 

Pierwszy z nich był palmieri, czyli pielgrzym zmierzający do Ziemi Świętej. Był to starszy pan o siwych włosach i brodzie, ubrany w skromny strój z lnianego płótna i sandały na nogach. Miał przy sobie tylko plecak z niewielką ilością rzeczy i laskę do podpierania się. Przyjechał z Gdańska, gdzie mieszkał i pracował jako nauczyciel historii. Od zawsze marzył o tym, aby zobaczyć miejsca, gdzie żył i nauczał Jezus Chrystus. Uzbierał trochę oszczędności i postanowił spełnić swoje marzenie. Jednak po drodze został okradziony przez złodzieja, który ukradł mu portfel z dokumentami i pieniędzmi. Teraz nie miał ani grosza przy sobie i nie wiedział, co zrobić.

 

Drugi z nich był romei, czyli pielgrzym wędrujący do Rzymu. Był to młody chłopak o jasnych włosach i niebieskich oczach, ubrany w dżinsy, koszulkę i kurtkę. Miał przy sobie plecak z laptopem, telefonem i aparatem fotograficznym. Przyjechał z Krakowa, gdzie studiował architekturę. Był bardzo zdolny i ambitny, chciał zostać sławnym projektantem budynków. Zafascynował go Rzym jako kolebka sztuki i kultury europejskiej. Chciał zobaczyć słynne zabytki, takie jak Koloseum, Watykan czy Fontanna di Trevi. Wygrał stypendium na wyjazd do Włoch i postanowił skorzystać z tej okazji. Jednak po drodze zgubił swój bilet i nie mógł go odzyskać. Teraz nie miał jak kupić nowego i nie wiedział, co zrobić.

 

Trzeci z nich był peregrin, czyli pielgrzym pielgrzymujący do Santiago de Compostela. Była to młoda dziewczyna o ciemnych włosach i brązowych oczach, ubrana w spodnie moro, bluzę i czapkę. Miała przy sobie niewielką torbę z kilkoma ubraniami i książkami. Przyjechała z Poznania, gdzie pracowała jako bibliotekarka. Była bardzo ciekawa świata i lubiła czytać o różnych krajach i kulturach. Zainteresowała się Santiago de Compostela jako miejscem duchowej przemiany i przygody życia. Przeczytała wiele książek o tym miejscu, takich jak "Pielgrzym" Paula Coelho czy "Droga" Jacka Kaczmarskiego. Postanowiła podjąć wyzwanie i przejść pieszo ponad tysiąc kilometrów do Hiszpanii. Jednak po drodze straciła swój plecak z paszportem i pieniędzmi. Teraz nie miała niczego przy sobie i nie wiedziała, co zrobić.

 

Trzej pielgrzymi przypadkowo spotkali się na peronie numer 7, gdzie czekali na pociąg do Częstochowy. Każdy z nich miał nadzieję, że tam znajdzie jakieś rozwiązanie swojego problemu. Zaczęli rozmawiać ze sobą i dowiedzieli się o swoich kłopotach. Okazało się, że mają wiele wspólnego i że pielgrzymowanie zbliżyło ich do siebie. Zaprzyjaźnili się i postanowili połączyć siły i kupić wspólny bilet do Częstochowy, gdzie znajduje się słynny klasztor na Jasnej Górze.

 

W Częstochowie, pielgrzymi udali się do klasztoru, aby zobaczyć obraz Matki Boskiej Częstochowskiej i pomodlić się. W klasztorze spotkali mnicha, który był bardzo miły i zaprosił ich na obiad. Pielgrzymi zgodzili się i poszli za mnichem do stołówki. Tam zauważyli, że na stole leżały trzy talerze z różnymi potrawami: pierogi z kapustą i grzybami, spaghetti carbonara i paella. Mnich powiedział im, że to specjalne dania dla nich, ponieważ każde z nich odpowiada ich kierunkowi pielgrzymowania: pierogi dla palmiera, spaghetti dla romeia i paella dla peregrina.

 

Pielgrzymi byli bardzo zaskoczeni i wdzięczni za taki gest. Zaczęli jeść ze smakiem, chwaląc jedzenie i rozmawiając o swoich doświadczeniach. Opowiadali sobie o swoich marzeniach, planach i nadziejach. Dowiedzieli się o sobie jeszcze więcej i poczuli, że są jak rodzina. Śmiali się i żartowali ze sobą, zapominając o swoich problemach. Po obiedzie, mnich zaproponował im nocleg w klasztorze, na co pielgrzymi chętnie przystali.

 

Następnego dnia, pielgrzymi pożegnali się z mnichem i podziękowali mu za gościnność. Wyszli z klasztoru i udali się na dworzec autobusowy. Tam zobaczyli trzy autobusy: jeden jechał do Tel Awiwu, drugi do Rzymu, a trzeci do Santiago de Compostela. Pielgrzymi spojrzeli na siebie i uśmiechnęli się. Wiedzieli, co mają zrobić. Wsiadli do autobusu do Santiago de Compostela i ruszyli w drogę.

 

Podczas podróży, pielgrzymi dzielili się swoimi przemyśleniami i uczuciami. Zdawali sobie sprawę, że spotkanie na dworcu w Warszawie nie było przypadkiem, ale znakiem od Boga. Uznali, że to On chciał ich połączyć i pokazać im prawdziwy sens pielgrzymowania: nie chodzi o cel, ale o drogę; nie chodzi o miejsce, ale o ludzi; nie chodzi o to, co się ma, ale o to, kim się jest. Pielgrzymi poczuli, że znaleźli swoje przeznaczenie i szczęście.

 

Po kilku dniach dotarli do Santiago de Compostela. Tam zwiedzili katedrę św. Jakuba i oddali hołd jego relikwiom. Potem poszli do biura pielgrzyma, gdzie otrzymali certyfikat potwierdzający ich przybycie. Byli bardzo dumni ze swojego osiągnięcia i wzruszeni tym momentem. Przytulili się do siebie i podziękowali Bogu za wszystko.

 

Potem postanowili wrócić razem do Polski i zamieszkać w Warszawie. Tam założyli fundację pomagającą innym pielgrzymom w potrzebie. Nazywali ją "Trzej Pielgrzymi". Byli bardzo szczęśliwi i spełnieni.

 

Koniec.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania