Palpitacje serca
James przeżegnał się trzykrotnie, jak zwykł to czynić przed każdym istotnym wydarzeniem w swoim życiu. Gest ten zawsze dodawał mu odwagi, której w tym momencie tak bardzo potrzebował. Czoło-serce-prawe ramię, następnie lewe... I znów to skołatane serce.
Tak...
Żaden z jego organów wewnętrznych przez te wszystkie lata nie pracował równie intensywnie, jak właśnie serce. Czy to przy okazji kolejnych randek, które okazywały się kompletnym niewypałem, czy też podczas wystąpień publicznych, w trakcie których wypadał niezwykle blado i bez przekonania, czy wreszcie podczas ataków paniki, jakich doznawał w wysoce stresowych sytuacjach swojej ponurej egzystencji. Kołatało wówczas w jego klatce piersiowej, jakby za wszelką cenę chciało się z niej wyrwać, jednak na próżno.
Tak...
Za tym okropnym uczuciem (łomotaniem serca) z pewnością nie będzie tęsknić, o ile w ogóle zachowa zdolność do odczuwania jakiejkolwiek tęsknoty. Już wkrótce miał się o tym przekonać.
Podszedł bliżej krawędzi i niby ukradkiem spojrzał w dół. Wysoko. Miał tylko nadzieję, że wybrał właściwy budynek, aby zakończyć swoją ziemską tułaczkę. Dach piętnastopięrtowego wieżowca powinien w zupełności wystarczyć.
Zebrał się w końcu na odwagę i skoczył. Przez chwilę poczuł się wolny, niczym jastrząb podrywający się do majestatycznego lotu, a następnie pikujący w kierunku swojej bezbronnej ofiary. Z tą jednak różnicą, że w tym wypadku ofiarą był on sam, zaś myśliwym - otaczający go zewsząd, okrutny świat.
J. T.
PS. Fikcja literacka
Komentarze (5)
Serce było jedynym co czół, czy co?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania