Pa-mętlik
Mój pamiętnik był kodem, piwa papierosów ławki bez oparcia i kaca.
Przeczytała matka.
Mój spalony kawał...
Wczoraj sroki dziobały truchło szczura od głowy w drodze do sklepu. Mięso, świeże, elastycznie podskakiwało, nie zdążyło ostygnąć. Czaszkawata gruszka, kto zjadł oczy. Oby to nie była trutka. Sroka umiera leżąc na wznak ze skrzydłem ukrzyżowanym do ziemi.
Może to znak, łeb wykręcony w inną stronę. Zapisuję sztuk dwie i martwa zielono pióra istota, zaraz przy krzaku lawendy. Nie zabrałam go, rozkłada się na czynniki pierwsze pod nadzorem nieba.
Obdukcja terenu, kwiaty przekwitły.
Klon owiany nocnymi marami zimna spąsowiał, rzucając ochłapy liści pod nogi, tym co prowadzą psy na uwięzi. Nikt ich nie kopie, zanurzając się w bryzie jesieni. Wicher jest zbyt leniwy, ospałym dmuchnięciem poruszył rzęsy. Mrugnęłam odruchem porozumienia.
Komentarze (5)
Najbardziej zdania↔"Mięso świeże... " 'Sroka umiera..." "Nie zabrałam go... "Mrugnęłam... "
Pozdrawiam ?:)
Dwie sroki leżały identycznie w dwóch różnych miejscach. Pierwszy raz widziałam je w sytuacji kiedy sprzątały ze stołu "ulicy"
Czy te połówki zdań są dobre, według mnie zwyczajne.
W każdym razie dzięki. :)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania