Pamiątki
Jakiś czas temu przekroczy liście barierę ciemnej zasłony, żelaznej kurtyny.
Za którą, jak wierzę mieści się obiecany zachód. Tylko, że na północy, znaczy na górze.
Pozostawi liście po sobie zegarek oraz grzebień.
Zegarek odmierza każdą sekundę od momentu waszego wyjazdu, natomiast grzebień, no jak to grzebień do rozczesywania kołtunów marazmu przypominając słoneczne dni.
Lecz jest jedna opcja na pojednanie się z faktem dokonanym przez Boga. Cofnąć czas i zostać łysym.
Te drugie jest do zrobienia, zaś pierwszy wariant jest jak pierwszy liści opadły z drzewa na skraju jesieni. Wiesz, że będą następne.
Łudzę się, że gdy upłynie okres nie bycia będący dłuższy od okresu bycia, ból minie.
Lecz z każdym dniem ma nadzieja blednie, jak wschód słońca dążący do swego szczytu tworząc monotonię mającą piękny, lecz bolesny kres. Ciemność.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania