Pamięć ejdetyczna

Ciepły powiew nadleciał od mokradeł i pól

dzień staje się duszny i wilgotny

podkasane mgły ukazują dolinę gehenny

wstydliwy teatr planety.

 

Miasto przegląda się w odbiciach wystaw

niczym kobieta patrząca w lustro

płatek kwiatu opada jak zsunięta suknia

łapię za nogi uciekające wczoraj.

 

Na portalu kamienicy w blasku słońca

kariatydy ukazują piersi

chcą wyjść z kamienia

do naturalnego miejsca (piękna)

[Takie chwile chcę zatrzymać w zastygłej żelatynie]

 

Dryfuję.

Nie ma powrotu do poprzedniego życia

mojej łąki

dzikich kwiatów

drzew i pszczół

tych wszystkich rzeczy razem

pani złocista od snów

prostuje linię plastyczną i horyzont

[Ten moment chcę uwieńczyć pod błyszczącym werniksem]

 

Z klepsydry opadł wszystek piasek

nie ma kto odwrócić

srebrne konie pogubiły podkowy

a Hefajstos umarł

ostatni sens przeprawy na drugą stronę.

 

Na pożółkłej fotografii w albumie

ona i on

drzewo genealogiczne

biały kwadracik czeka na moją podobiznę.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • PatrycjuszKR ponad rok temu
    Bardzo ładne daję 5 😊😁
  • Starszy Woźny ponad rok temu
    Nie wystawiłem tekstu na wystawę, tylko do oceny.
    Nie wystawiaj beznadziejnych 5.
    NO!
  • Laura Alszer ponad rok temu
    O! Ale mi się te piersi podobają... I ogólnie cały wiersz. Super!

    (chyba jest literówka, nie powinno być łapię?)
  • Starszy Woźny ponad rok temu
    No popatrz, już mi 2 literówkę wyłapałaś.
    Dzięki!
    Czyli dokładnie czytasz, nie tak jak inni.
    niektórzy oceniają mnie pod względem ideologicznym.
    tylko.
    NO!
  • Laura Alszer ponad rok temu
    A proszę bardzo :)
  • Florian Konrad ponad rok temu
    Umiesz pisać wiersze...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania