Pamięć traci się powoli

Z obrazu świata krnąbrnie odczepiają się kolejne fragmenty, za nic mając rozpacz i lęk. Niektóre to cudownie zakończone nowele, jeszcze inne – letnie romanse. Fragmenty delikatnie utkanej pajęczyny, która łapie w siebie wydarzenia i ludzi, by za ich pomocą tworzyć przystań w której ma dziać się życie. A potem stopniowo, pod naporem tegoż życia, rozciągając się poza czas należny jednemu pokoleniu w końcu pęka, nie pozostawiając niczego, co mogłoby stać się choć marną siatką asekuracyjną.

Lęk, który się pojawia staje się przyjacielem, bo ci prawdziwi, zostali pogrzebani pod zgliszczami czegoś czego już nie ma i czego nie można nazwać. Jak strasznie jest nie móc nazwać czegokolwiek, każdej rzeczy, każdego twojego gestu, uśmiechu. Jak strasznie jest nie móc nie myśleć, że myśli się plączą, ale nic z tego splątania nie wynika. Ból nieokreśloności, uwięzione w gardle słowa, rozpadające się na sylaby, które nijak do siebie nie pasują.

Kim będę jeśli nie będę tym kim byłam, kogo w sobie pamiętam? Z każdym dniem obraz stworzony na moje podobieństwo, blaknie, szarzeje. Mogę jeszcze doszukiwać się iskrzących źrenic i bałwochwalczych uniesień, one istnieją poza pamięcią, łapczywie je chwytam, zachłystuję się ich pierwotną naturą.

I mimo, że wiem, że wszystko tutaj jest tylko na chwilę a ja w tej chwili, niczym w bańce, to kiedy już naprawdę otworzę oczy, nigdy ponownie ich nie zamknę. Nie wiem jak moje czucie uczynić profesorem na katedrze, a moją miłość prostą jak oddychanie.

A może gdyby tak dobrowolnie i bez oporu puścić pamięć wolno? Niech frunie unoszona przez wiatr na cztery świata strony a może i na pięć, siedem, osiem? Niech te cudowne dziwy z każdego zakątka świata i duszy znajdą w niej miejsce dla siebie. Pamięć absolutna wszystkich i wszystkiego - świętości i alchemii, bóstw i stworów z głębin oceanu, taka majestatyczna, dostojna pustka.

Niczego nigdy już nie będzie, o ile łatwiej to przyjąć, kiedy wie się, że niczego nigdy nie było.

-A może zamiast?

- Proszę wystarczy już każdego zamiast.

- Naprawdę niczego nie pamiętasz?

- Nie wiem, zaczynam odpamiętywać wszystko od nowa.

- Co masz na myśli?

- Nie wiem, nie odpamiętałam jeszcze tego co nazywasz myślą.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania