pamięci
tyle lat
wiosna za wiosną
a dziś spadł mi z kalendarza listopad
i mokro się zrobiło
szaro i mgliście
i gorzej cię widzę
chyba że oczy zamknę
wtedy znów czuję tamten wiatr
i smak czereśni
i plamy po nich
mokre tylko przez chwilę
bo przecież lato
i słońce grzeje
a plama cóż plama
gdy świat i życie i miłość
powietrze faluje od upału
zapadam w sen
i śni mi się kilka bezlistnych drzew
jak zła przepowiednia
chmurzy się niebo
i nie wiem czy chcę się budzić
bo ani tu ani tam nie jest lżej
to twój niewyraźny profil
czy tylko cień ze mną gra
w było nie było
Komentarze (10)
Dzięki.
Troszkę to wygląda na szkic, z którego coś trzeba wydobyć.
Sam początek - gdy listopad spada z kalendarza, następuje grudzień... Opisujesz jednak listopadowe słoty... Może więc niech ten listopad nie spada z kalendarza, a wpada pod nogi, po prostu pojawia się jakoś? Kakoś inaczej? Bo gdy z kalendarza spada, jak ta kartka z datą, to już po nim.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania