Pamiętnik Mutanta
Moje życie to szaleństwo. Ciągły bieg, zbieranie informacji, wykonywanie zleceń. Pomyślicie, że jestem dziennikarzem. Chociaż moi najbliżsi myślą, że jestem architektem. Od sześciu lat nie wyprowadzam ich z błędu. Tak jest bezpieczniej dla nich i dla mnie. Można powiedzieć, że jestem , potworem, chociaż ja osobiście tak nie uważam, porostu wykonuję zadania, które zleca mi Biuro.
Nic z tego nie rozumiecie prawda? Już wyjaśniam. Biuro przekazuje mi zlecenia. Tymi zleceniami są zabójstwa. Tak, jestem płatnym zabójcą. W zasadzie praca jak każda inna. Nie będę fałszywie skromna i nie będę tego urywać, ale jestem jedną z najlepszych w branży. Dlatego jestem największym marzeniem kilku sporych agencji w Europie i Azji. Lecz ja trwam przy Black Angel od początku mojej kariery. Ci ludzie są dla mnie jak rodzina.
Jak to się zaczęło? Jak w filmie, ktoś skrzywdził mnie a ja jego jeszcze bardziej. Przypadkiem zauważył to ktoś z Biura i zrekrutował. Przeszłam szkolenie, na którym nauczyłam się zwinności, jak używać broni różnego rodzaju, resztę umiejętności udoskonaliłam. Można powiedzieć, że byłam dobrym materiałem na zabójcę. Od zawsze byłam ciekawska, trochę tajemnicza i umiałam grać. Mogłam być kim chce. Na tym polega moja „mutacja” – mam bardzo wyraźne alter ego. To ono, a w zasadzie Ona mną kieruje, kiedy jestem w pracy. Moje ego zostaje całkowicie zdominowane przez Nią.
Bywa uciążliwą suką, która czasem mnie męczy, ponieważ łączą się we mnie dwie osoby. Taki trochę Doktor Jekyll i pan Hyde w wersji kobiecej. I to nie to samo co kobieta przed okresem! Jedyne co łączy moje ego i alter ego to nienawiść do wszystkich bezdusznych skurwysynów. I nie ważne czy ktoś krzywdzi zwierzaka czy drugiego człowieka. Może to paradoks, bo sama krzywdzę innych, ale im się to należy. Zapytacie więc skąd to mogę wiedzieć. No umówmy się, nikt nie zleci zabójstwa szarego kowalskiego, który nikomu nie wadzi.
- Halo! Lili? – telefon od Agnes wyrwał mnie z moich słodkich rozmyślań o moim życiowym szaleństwie.
-Wyobraź sobie, że tak to ja. Masz coś dla mnie, prawda? – zapytałam z nadzieją w głosie.
-No góra ma coś dla Ciebie. Jakieś wyjątkowe zlecenie podobno. Kiedy możesz być w Biurze?
-Jeśli to wyjątkowe zadanie to za pół godziny, a musi być to wyjątkowe zadania skoro mam spotkać się z Górą osobiście – poczułam nagle to prawie, że podniecające uczucie ciekawości. Niemalże czułam zapach zagadki, którą muszę rozwiązać.
-Widziałam to zlecenie i powiem Ci, że ślinka cieknie. Aż żal pomyśleć co z nim zrobisz.
-Zaczynasz. Błagam znajdź sobie faceta, albo staniesz się nekrofilem- mentalnie widziałam jak przewraca oczami. Agnes – wiecznie napalona singielka, która jakimś cudem dobrze radzi sobie z byciem sekretarką w Biurze.
-Przekazuje dalej, że będziesz za 25 minut.
-No dzięki – rzuciłam, ale odpowiedział mi tylko trzask rzucanej słuchawki. Chciał nie chciał musiałam zabrać się za ekspresowe przygotowania do spotkania z szefostwem. Kiedy już wyglądałam jak kobieta sukcesu i wychodziłam z domu przez myśl mi przeszło, że to może być najtrudniejsze zadanie w mojej karierze.
Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania