Panćaloha

osiągnąłem wiek rozeznania, wiem, czego

absolutnie nie można mówić. a więc

wykrzykuję to, zdzieram wargi.

 

wygardłowane, przeplute słowa tworzą

nieco szkaradny stop. szlachetny, choć

o konsystencji i kolorze majonezu.

 

piękne gluciwo. można by z niego

odlać figurkę postaci

o niemożliwej do policzenia liczbie ramion

 

jeśli wyjdzie mężczyzna - weźmie się słowiluda

kleszczami za bary, wrzuci w zimną toń,

dla zahartowania

 

i niech stoi, zesztacheciały, pośród innych

krzywogargulców, posążków pawi z krowimi

ogonami, koronowanych małp, premierów na

kurzych nóżkach, figuryn przedstawiających diabły

czające się z workami na ostatni oddech

umierającego, łapaczy wyzioniętych dusz

(osobliwcy niczym z ilustracji

Dictionnaire Infernal!)

 

niechaj robi za symbol wolnośćki

małej i budzącej ironiczne uśmiechy

 

udaje alegorię nieskrępowania, pewności siebie,

pomniś dorosłości przejawiającej się

trylionem i pół możliwości

z których, oczywiście, nie korzystam

(mogłoby się wyjść z domu, rozdeptać świat,

rozkroczyć kontynenty na pół

całą galaktykę rozmiesić podeszwami martensów

ale pytanie po co

i czy nie lepiej siedzieć w ciepełku

z kotem i laptopem?)

 

gdyby zaś wyszła figurka kobiety

wielołapa Efemaryja - trzeba ją będzie schować

w ciemnicy, jak najszybciej.

aby się nie pokryła siateczką rys

 

zbyt cenna będzie, za droga

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania