No o takiej kanapce to ja jeszcze nie słyszałam, a takich jak Zigi, to lepiej unikać :) Pani Maksiowa miała swoje pięć minut i dała to odczuć niejednemu ze swojego otoczenia. Nie ma pani Maksiowej, nie ma łez. 5 :)
Bardzo mocno zszyta grubą nicią rodzina. Każdy z nich miał jakiś talent i marzenia. Pani Maksiowa była silną kobietą i wszystko trzymała w ryzach. Nie rozumiem wyjazdu na zachód. Dlaczego nie na wschód? Pozdrawiam serdecznie. 5:)
Przezacne, typie. Najbardziej mi sie uwidzialo o Grazynie I pieknie, humorystycznie, ale jest cos dobrego w zwyczajnym I tak ujetym: "I Jan sie powiesil". Fragmencik o Grazynie byczy fest, a in general: przezacne, typie.
"iedy wchodził do bramy i czekało na niego kilku, a bywało, że kilkunastu pytał zawsze:
- Wszyscy czy pojedynczo?
Po rozprawieniu się ze wszystkimi, bez względu na wybraną przez intruzów opcję, wracał do domu w podkoszulku upapranym krwią, ale nigdy nie jego." - too!
To jest sztos. Szwagierkolaska "Apaszek Staszek był" - pełną gębą.
I drugie cudu: ". Przyszli rodzice Jana prosić panią Maksiową, żeby Grażynę wysłała gdzieś daleko. Nie chcieli dziadówki za synową. Na ich przyjście państwa aptekarzów pani Maksiowa nawet nie przerwała gry na gitarze. I Jan się powiesił." - zwłaszcza ostatnie zdanie. Bez oszczędzania, bez upiększania. Gorzka i idealna.
refluks, takie gryzmol. Też reporterski, też z pozycji, nie wiem, kto dobry, zły czy byle jaki: tylko stoję i paczę, ale za to jakieś takie ciepłe, kultowe. Zostające w bani.
Takie kreśl zamiast marnotrawiąc talenta na produkowaniu niedzielnych kopytek.
Canulas Poinformowałam męża, że ma w domu artystkę i ta Mu ani gaci prać nie będzie, ani męsiwa warzyć. Potem zobaczyłam na fb Jego, zupeeeełnie przypadkiem, że sporo łamistrajków może się nagle znaleźć.
Canullardo, archeolog jeb..any (bez obrazy, Canulardo, ta epitetowość to ze "Szwagrów"). Dziękuję za przeczytanie. (tu refluksja pod nosem mamroce: "Maurycy idzie i rycy." Się za poezję chyba zabiere.)
Komentarze (18)
- Wszyscy czy pojedynczo?
Po rozprawieniu się ze wszystkimi, bez względu na wybraną przez intruzów opcję, wracał do domu w podkoszulku upapranym krwią, ale nigdy nie jego." - too!
To jest sztos. Szwagierkolaska "Apaszek Staszek był" - pełną gębą.
Takie kreśl zamiast marnotrawiąc talenta na produkowaniu niedzielnych kopytek.
Autorowi dzięki za lekturę, bo faktycznie dobre to!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania