Pani Ogrodniczka

Praca jest dla mnie całym życiem. Nie mam nikogo ani niczego, oprócz niej. Ona pozwala mi się spełniać i czuć ważną, mimo iż zarabiam grosze. Najważniejsze jest, że robię coś, co lubię. Ba, lubię. Raczej kocham! W końcu zawód jest moją najprawdziwszą miłością! Uwielbiam patrzeć na owoce mojego wysiłku. Ile to już drzew posadziłam, krzaków przycięłam i kwiatów podlałam? Jestem ogrodniczką państwa Mazurków od prawie dwudziestu lat.

Mogę śmiało powiedzieć, że jestem jedną z członków tej rodziny. Ich problemy były także moimi problemami. Cieszyłam się razem z nimi i razem z nimi się smuciłam. Wszystko zaczęło komplikować się od tajemniczego zniknięcia pana Szymona. Nie pytałam szanownej pani o to, co się wydarzyło, bo wiedziałam, że jest to temat tabu.

Kiedy trudziłam się nad koszeniem trawnika, kątem oka zauważyłam zbliżającą się panią Zuzannę.

"Oho, chyba coś musiało się stać. Ma taką dziwną minę" - przebiegło mi przez myśl.

Pani Mazurek pewnie coś nie poszło w pracy. Przyznaję, jej ostatnia kolekcja nie przyjęła się zbyt dobrze. No cóż... W świecie mody czasem tak bywa. Raz na wozie, raz pod wozem, zwłaszcza, że chętnych do tej robótki przybywa. Może są bardziej kreatywni od niej? Albo jej kończą się pomysły? Nagle spostrzegłam, że zamiast w stronę limuzyny, rusza ku mnie. Ciekawe czego chce? W końcu znalazła się obok.

- Witam szanowną panią - przerwałam pracę i uchyliłam kapelusza przed szefową - Jak mija dzień?

Ona jednak milczała. Zawsze tak się zachowywała od czasów tej tragedii.

- Coś szanowną panią trapi? Chętnie pomogę.

Dalej cisza. Spojrzała na mnie tak... nie potrafię tego opisać słowami. Widziałam w jej oczach złość, smutek i... ukrytą radość? Mam nadzieję, że to nie oznacza kłopotów.

- Pani Katarzyno... Pracuje pani dla nas tak długo. Nigdy się jeszcze na pani nie zawiodłam. Aż do teraz - jej głos był słabo słyszalny.

- Co szanowna pani ma na myśli? Czyżbym za krótko ostrzygła trawnik? O to chodzi? Ja mogę tę trawę nawet klejem przykleić, jeśli to panią uszczęśliwi! - od zawsze wiedziałam, że jest typem perfekcjonistki, dlatego chciałam sprostać jej wymaganiom.

Naprawdę, nie zdziwiłabym się, gdyby miała pretensję z powodu za krótkiej lub nierówno obciętej trawy.

- Nie, to nie będzie konieczne - dopiero teraz ujrzała w moim ręku sprzęt. - Chcę jedynie zwrotu własności.

- Proszę, szanowna pani. Mogę trawnik nożyczkami obcinać - powiedziałam, oddając jej kosiarkę.

Chyba nie to miała na myśli, bo spojrzała na mnie jak na wariatkę.

- Na co mi ta kosiarka? Mówiłam o księdze!

- Jakiej księdze?

- Tej, którą pani ukradła z mojego sejfu.

- Ja nie ukradłam żadnej książki! Ja nawet nie wiedziałam, że pani ma sejf! - byłam przerażona całą sytuacją.

- I jeszcze pani kłamie. Moja córka wszystko mi powiedziała. To jak to będzie? Odda mi ją pani czy nie?

Co za bezczelna smarkula! Co jej uczyniłam, że mnie oskarża? A może sama ma coś za uszami?

- Jak mam ją szanownej pani oddać, skoro jej nie mam? - spytałam piskliwym głosem.

- No cóż... Chyba nie mam innego wyboru. Skoro nie chce się pani przyznać, to naszą współpracę uważam za zakończoną.

Wróciłam załamana do... Właściwie dokąd miałam wracać? Te 20 lat przemieszkałam u Mazurków. Nie mam domu, rodziny i pracy. Nie mam niczego. A to wszystko z winy tej dziewczyny! Ta gówniara wrobiła mnie w kradzież! Super... Przez nią przegrałam życie.

Usiadłam na schodach jakiejś kamienicy i cichutko zaczęłam łkać. Nagle zobaczyłam coś lecącego w moim kierunku. Wyglądało jak czarny motylek. Stworzonko podleciało do leżącego w pobliżu sekatora i dosłownie zniknęło w środku przedmiotu. Wtedy usłyszałam kobiecy głos.

- Witaj, Pani Ogrodniczko. Nazywam się Władczyni Ciem i przybywam ci z pomocą. Oferuję tobie niezwykłą moc. Żadna roślina nie przeciwstawi się twoim rozkazom. Będziesz mogła zemścić się na tych, którzy cię skrzywdzili. W zamian żądam jedynie pewnej przysługi od ciebie. Idziesz na taki układ?

- Oczywiście, Władczyni Ciem. Zrobię wszystko, co zechcesz - odpowiedziałam z szyderczym uśmiechem na twarzy.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Poncki dwa lata temu
    Całe opowiadanie jest niesamowicie wciągające.
    Wykreowałaś fundament pod naprawdę rewelacyjną historię, ale...
    z przykrością musze stwierdzić, że zakończenie mnie rozczarowało.
    Jest zaskakujące ale w nieprzyjemny sposób.
    Pojawienie się Władczyni Ciem, owszem, wprowadza mistyczny wątek do opowiadania, ale zupełnie krótki i tak jakby nie mogący się skleić z resztą historii.
    Z kolei bohaterka przez cały czas sprawia wrażenie przemiłej i ciepłej osoby i lojalnego pracownika, by na końcu przyjąć bez wahania propozycję zemsty z szyderczym uśmiechem - co znaczy, że zupełnie świadomie, czyli zupełnie nie jest tą osobą, którą przez całe opowiadanie czytamy?

    Nie miej mi za złe, ale uważam, że szkoda, że tak zakończyłaś.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania