Panie!

- Panie!, Panie zaczekaj pan. No niech pan tak się nie spieszy. To przecież nie wypada, aby biegł za panem, taki stary człowiek. No jeszcze kto pomyśli, że coś pan ukradł.

Nie chciałem przestraszyć, taki po prostu jestem, trochę głośny. Po co mi swoją drogą pańska osoba? Ano, pomyślałem sobie, że może zagralibyśmy sobie w małą partyjkę, Bóg wie czego. Właśnie, to takie modne, aby zrzucać winę na Niego. A pozytywnie to ujmując, to pozostańmy przy tym, że nigdy nic nie wiadomo i być może coś takiego, jak To jest takie, jakie jest, a w Polsce, aż zanadto. Teraz to już w ogóle wszystkiego jest za dużo, nawet ludzi. Nie ma tej kontroli, jakiegoś umiaru, rozumu w tym wszystkim, a przecież to powinno być inaczej. No „Niebo w Ziemi’, albo jakoś tak, jak rzecze nasz współczesny filozof.

Kiedy tak biegłem chwile za panem, to widziałem takie młode dziewczyny, bardzo młode. Miały może z piętnaście lat, albo może i nawet mniej. I tak na krótką chwilę mogłem skupić się, o czym rozmawiają. I wie pan? Byłem zaskoczony, że mówiły o miłości, o swojej pierwszej miłości. Ja już nie pamiętam co to jest pierwsza miłość, wszystko jak przez mgłę albo nawet gorzej, tak jak ze wzrokiem. Ja tak trochę narzekam, ale pozytywnym jestem starcem, młodych wspieram, bo jest im ciężej teraz. Niby wszystko jest, a nie potrafią się zebrać, wybrać sobie celu, jacyś słabsi są ci ludzie, eh nie wiem co się stało. Może, ten cały system, zbyt duże wymagania, a świat biegnie i wynajduje nowych bohaterów, tylko po co nam oni? No może w Polsce trochę gorzej z tymi bohaterami, mężczyźni się wstydzą i są mniej dojrzali. Patrzą na zachód i czują się gorsi, tylko dlaczego? A był pan może kiedyś na zachodzie europy? Jakaś Hiszpania? Albo Portugalia? No to może chociaż Niemcy? Nic? To strasznie nie zobaczyć trochę współczesności. Ja to zawsze wiedziałem i widziałem wszystko na bieżąco. Z pop kulturą za Pan brat. Teraz wiem, że to wszystko puste, ale co się wtedy człowiek napatrzył, swoje odczuł i wszystko zdobył , co wtedy było do zdobycia, teraz już nie ma znaczenia. Ale to dobrze, bo świadczy tylko o tym, że nigdy nie da się doświadczyć wszystkiego. Zawsze coś nowego, niekończąca się przyjemność poznania.

A jak był pan młodszy to pisał pan wiersze? Nie? To co pan takiego robił? A mówi pan, że hulał z kolegami sobie. Mnie to jakoś nigdy nie wystarczała znajomość z innymi, jak za dużo rozmawiałem i przebywałem z ludźmi, czułem się jak dętka. Brak energii. Teraz to się jakoś nazywa i jest chyba taka nazwa introwersja, albo coś podobnego. Znaczy to mniej więcej, że nie potrafię za długo przebywać z innymi osobami, bo mi jakoś ochoty i pomysłów brak i że wolę sto razy bardziej przebywać ze sobą. Ot! Tak jakoś. Pan to pewnie z kolei na odwrót. No tak, tak już musi być, ja w jedną stronę, a pan w drugą. A to śmieszne jest trochę, że niby taki zamknięty jestem, a cały czas mówię do pana. Może pan mi coś jednak od siebie oddał? Czuję się jakoś bardziej energiczny. A słyszałem, że człowiek przed śmiercią dostaje taki zastrzyk energii, po to by móc uporządkować i uczynić do końca pewne sprawy, które takiej uwagi wymagają. Może to jest ostatnia rzecz jaką tutaj mam do zrobienia? Rozmowa z panem i przekazanie części mojej energii i wiedzy, by nie przestała istnieć, chociaż w pana głowie.

O! Właśnie trzecia wybiła! Słyszał pan dzwony z ratusza? U nas na szczęście w całym mieście słychać, a jak wybija szósta to wiem, że spokojnie już z domu mogę wyjść. Z wiekiem człowiek nabiera jakoś więcej czasu, dostaje go tyle, a wtedy mówią nam, że już nie jesteśmy potrzebni, swoje zrobiliśmy i możemy odpocząć. Bo wie pan, niby już swoje zrobiłem, całe życie pracowałem, opiekowałem się żoną, dziećmi, wszystko pięknie, ale dla mnie to jeszcze nie koniec. Zresztą po co o tym teraz mówię.

Ehh, mamy piękne popołudnie, ludzi tłum ale nie tutaj tylko w centrum miasta, pod ratuszem. Rzadko tam bywam, bo nie lubię spędu ludzi. Nikt na siebie nie patrzy, nie zauważa i z nikim nowym nie rozmawia, tak się ludziom wydawało, że ta cała współczesność zabije kontakt z innymi. Pamiętam jak mówili, że ludzie pozamykają się w domach i z niego wychodzić nie będą chcieli, bo wszystko będą mogli dostać i zrobić, nie wychodząc z domu, ale stało się całkowicie odwrotnie. Jednego się obawiam, bo wie pan, teraz to ludzie może wiedzą wszystko, mają tam swoje komputery i telefony, i być może łatwo się jest dostać i zobaczyć z tą drugą osobą, i ma pan rację, to nie stanowi problemu, tylko w takiej sytuacji człowiek nigdy nie zostaje sam. Wszędzie mówią, nie jesteście sami, jesteśmy z wami stale obecni, wiemy gdzie jesteście i co robicie, bo teraz pozwalamy na to, aby o nas wszystko wiedzieli. I dobrze, dlaczego nie, tylko gdzie ten czas dla siebie, na poznanie samego siebie, aby dowiedzieć się chociaż jak się czuje w tym wszystkim, bez tego wszystkiego.

Ja przepraszam pana, ,że tak zatrzymuję. Może pana odprowadzę kawałek? Wyjeżdża pan jednak, to dobrze. A można wiedzieć gdzie? Tak zapytuję, aby czas nam milej minął. Do siostry pan jedzie. Miałem kiedyś dwóch braci i tak próbuję sobie przypomnieć ich twarze, bo obaj z głupoty zginęli i coraz ciężej mi to idzie. Jeden z moich braci to elektrykiem był i właśnie to go zabiło. Niby doświadczenie i wiedzę człowiek ma, a wystarczył tylko jeden błąd, który mój ś.p braciszek popełnił, a mianowicie właśnie, naprawiał instalacje, ale po pijaku i to jest ta głupota, bo w tym czasie zapomniał odłączyć główny bezpiecznik w instalacji, aby nie dopływał do niego prąd. Drugi natomiast był jeszcze lepszy, prowadził takie dość frywolne życie i złapał jakieś choróbsko, z którym męczył się pół roku, w trakcie jeszcze zabawił się trochę, więc nie powiem, że pod koniec nie poużywał sobie, ale głupotą było tutaj nie pójście do lekarza. Wiem, możliwość wyboru, wolność, no tak przecież o to walczyliśmy, aby również umierać tak jak chcemy. Tylko po co umierać z własnej woli, jak i tak od początku stale dojrzewamy i przechodzimy do tego co nieuniknione? Jak byłem młody, kiedy jeszcze mówiłem kocham, czułem że chciałem żyć wiecznie, walczyć o życie stale lepsze, intensywniejsze, być kimś wyjątkowym, mieszać i niszczyć i zarazem z tego tworzyć coś nowego, przeżywać nowe. A jedyne co sobie uświadomiłem, że to wszystko już jest we mnie, bo zwyczajnie dla mnie tak było. Żyłem wiecznie, kochałem mocno, walczyłem wszystko co pojawiło się w moich myślach spełniłem. Wie pan, żyje wiecznie bo mój duch taki jest, nie czuję się staro, ani młodo. Czuje, że po prostu jestem i pan jest. Przenika mnie życie, tak jak to dzieje się teraz, stale bez przerwy. I mimo że gorzej widzę, nie oznacza to, że jest źle, dla mnie to inny sposób patrzenia na świat, inny, dla mnie nowy z tego czerpie energię i siłę. Mam słabsze mięśnie, gorszy refleks, ale to jest inne, zresztą tak jak chciałem coś nowego.

Wie pan jak tutaj tak z panem stoję i tak patrzę na pana. To tak jakbym widział siebie. Tak jakoś mam, że widzę w ludziach siebie, i szukam jakiegoś podobieństwa. Bo właśnie sobie tak uzmysłowiłem, że pan tak mało mówi teraz to jest pan tak jakby moim odbiciem, a z kolei ja mówię dużo, to ja jestem odbiciem dla pana. Dlatego jak mi wiadomo, pan ma zamiar do siostry wyjechać za chwilę, tak tez chciałem podziękować, za wysłuchanie mnie, bo tak się składa, że ja do moich braci właśnie się wybieram. Znowu coś nowego.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • margerita 25.08.2015
    bardzo fajne opowiadanie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania