Papierówki
Latem owady szaleją jak po amfie. Nie chcę ich obrażać i stawiać na końcu łańcucha.
Obrywać skrzydełka albo zwyczajnie odganiać brudną szmatą. Ich pęd mnie przyciąga. Pracowitość zastanawia.
Wydają dźwięki nawołują w różnych tonacjach. Słyszałeś kiedyś melodię pszczół. Dotykając miąższu papierówki zgorzkniałym językiem. Uczysz się.
Wciąż powtarzam jak mantrę.
Jabłka które spadły na padół ziemi smakują bardziej.
Trafiasz na odtrącone Jabłonkowe dzieci. Te małe pęknięcia rysy twarzy. Papierówki bledną przy każdym dotknięciu. Miękkną roztaczając woń. Oddychasz.
Wdychasz.
Ich ostatnie tchnienia.
Dzisiaj wiedziałam jaki jest dzień i wiem jaka będzie noc.
Uczę się. Papierowego szczęścia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania