Para oczu

Wietrzę myśli w przeciągu między oknami autobusu miejskiego jadąc do ciebie z kolejną wymówką o jakąś tam błahostkę. Może poszło o mecz? Albo o tę Alinę - nową koleżankę z pracy o długich kruczych włosach mknącą korytarzami szklanego biurowca w plisowanej mini spódniczce. Jak mogłeś się tak na nią gapić?! Tak, tak......wiem, przynudzam... Słyszę się we własnych myślach, więc postanawiam zmienić temat.

Lepsze to niż nic... Taki facet jak ty mógłby mieć każdą. Pomimo tego nie przeszkadza ci, że jestem zwyczajną babką w średnim wieku. W sumie żadna piękność nie licząc zielonych marzycielskich oczu.

Myśląc o tym spoglądam przez okno na uciekające drzewa i puste ulice. W oddali malutkie już czerwone słońce powoli kończy codzienną wędrówkę. Niestety podróż dobiega końca. Delikatnie wyłączam telefon, po czym wsuwam go do malutkiej skórzanej torebki.

Wysiadam na znanym mi przystanku, jednak okolica wydaje się być inna od tej zakodowanej w mojej pamięci. Mijając mały park po prawej spostrzegam ukradkiem parę oczu, przebijającą się przez niskie krzaczaste zarośla. Zdezorientowana udaję, że ich nie widzę, po czym idę dalej w znanym mi kierunku. Przyspieszam kroku, ponieważ zaczyna się ściemniać i jestem sama na tej drodze.

Dochodząc do celu stwierdzam ze zdziwieniem, że dom z numerem 8, pod którym mieszkasz, w ogóle nie istnieje. Nie ma go też na mapach Google. Komórka wyłącza się, więc krążę jeszcze chwilę po okolicy szukając bez skutku twojego adresu.

Jest totalnie ciemno i nic nie widzę. Nie mając zbytnio wyboru – postanawiam wrócić do punktu wyjścia. Srebrne gwiazdy nade mną mrugają znacząco.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania