parasolka
Napotkałam na swej drodze parasolkę
no i panią, co trzymała ją za dnia
no i deszcz, co słodko sobie spływał
jak te kłamstwa wnikał w ziemię
krył się w niej
zapytałam z rana i tę parasolkę
czy nie nuży ją ten deszcz
tak jak mnie
ona na to, że nie można
nie jest dobrze
kiedy los przemienia
zmienia się
lecz czy zmiany nie zwiastują dobra
zgody
gdy zmieniamy się pod siebie
tak na opak
i wciąż mija ta wskazówka w tobie
znika
i ucieka
gonić? złapać!
gonić ją!
zapatrzyłam się w niebieskie oczy nieba
i czerwone tej dziewczyny z parasolem
czemu płaczesz
przecież nie znasz ciepła ciepła
czemu płaczesz za nieznanym
niepotrzebnym
nie podniosła wzroku swego na to niebo
i zasłonił jej parasol cały świat
już nie pytam parasola, co i jak
bo przybyło trochę tych dziurawych lat
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania