Partie chmur
Wielki wieloryb
Rozpłynął się na błękitnym niebie.
I były większe, wciąż większe kręgi.
Rozchodzące się, jakby wody,
Jakby to szary kamień wpadł
W beskresną toń rzeki,
A może tylko małego jeziorka.
Łapią go, jego wielki, pulchny
Balon, to górna płetwa.
Kleszczą w czarnej siatce,
By nie sięgnął gwiazd.
A przecież ich nie ma
W tym błękicie.
To mali, lecz dużo ich, czarni,
Jak nurkowie zagłębieni w górze.
W błękitnej górze, lecz stromej, zrobionej
Z puchatych chmur.
A na czubek balonu wszedł jeden
Mieszkaniec wieloryba.
I był kremowy z czarnymi oczyma,
Jakby w nim była noc.
Usiadł i grał na trąbce.
...
A co, nie wiem.
Wieloryb opadał.
A z tej góry jeszcze nikt nigdy nie spadł.
Bo takie są tam piękne widoki.
Komentarze (2)
Ogólnie kompozycyjnie ładnie i metafory też spoko
Może miejscami.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania