Paryż, 1784 rok

Dziś odwiedził mnie komitet naukowy, który miał zbadać moją metodę leczenia. Byli to ludzie z Akademii Nauk i Królewskiej Akademii Medycyny, wyznaczeni przez króla Ludwika XVI. Przybyli do mojego domu, gdzie urządziłem specjalną salę do mesmeryzmu. W środku stał wielki drewniany kadź, wypełniony wodą i żelaznymi prętami, połączonymi z magnesami. Do kadzi były podłączone sznury, którymi pacjenci mogli się dotykać i odczuwać przepływ fluidu. Wokół kadzi były ustawione krzesła, na których siedzieli pacjenci, trzymając się za ręce i tworząc łańcuch magnetyczny. W tle grała delikatna muzyka z fortepianu i skrzypiec.

 

Komitet obserwował moją pracę z podejrzliwością i niechęcią. Nie chcieli wierzyć, że mogę leczyć ludzi za pomocą niewidzialnej siły, która przenika wszystkie istoty żywe. Nie chcieli przyznać, że widzą, jak pacjenci wpadają w stan transu, drgają, krzyczą, płaczą, śmieją się, a potem czują się lepiej. Nie chcieli zrozumieć, że to nie ja, ale oni sami są źródłem leczenia, że to ich własna wiara i wyobraźnia sprawiają cuda. Nie chcieli przyjąć do wiadomości, że odkryłem nową naukę, która zmieni świat.

 

Komitet zadawał mi wiele pytań, na które starałem się odpowiadać jak najdokładniej i najprościej. Wyjaśniałem im, że fluid uniwersalny jest podstawową substancją wszechrzeczy, która może być pobudzana i kierowana przez magnetyzm. Wyjaśniałem im, że kryzys jest niezbędnym etapem leczenia, w którym dochodzi do oczyszczenia i równowagi fluidu. Wyjaśniałem im, że mesmeryzm jest sztuką i nauką zarazem, która wymaga wrażliwości, intuicji i doświadczenia. Wyjaśniałem im, że mesmeryzm jest darem dla ludzkości, który może przynieść zdrowie, szczęście i pokój.

 

Komitet słuchał moich wyjaśnień z niewiarą i pogardą. Nie chcieli mnie zrozumieć, tylko zdyskredytować. Nie chcieli mnie badać, tylko oskarżyć. Nie chcieli mnie docenić, tylko zniszczyć. Nie chcieli mnie wspierać, tylko zablokować. Nie chcieli mnie podziwiać, tylko znienawidzić.

 

Komitet opuścił mój dom z wyrazem pogardy i zniesmaczenia na twarzach. Nie powiedzieli mi nic, co by świadczyło o ich werdykcie. Ale ja już wiedziałem, co zdecydują. Wiedziałem, że odrzucą moją metodę, że nazwą ją oszustwem i szarlatanerią, że zakpią z niej i z mnie. Wiedziałem, że nie będą chcieli podzielić się ze mną chwałą i sławą, że będą chcieli zachować dla siebie monopol na wiedzę i władzę. Wiedziałem, że będą chcieli mnie wykluczyć i wygnać.

 

Ale ja nie poddałem się. Nie zrezygnowałem z mojej misji i mojej pasji. Nie zapomniałem o moich pacjentach i moich uczniach. Nie zdradziłem mojej wiary i mojej wizji. Nie zamilkłem i nie uciekłem.

 

Zostałem w Paryżu, gdzie miałem wielu zwolenników i przyjaciół. Zostałem z moją ukochaną żoną, Marią Anną, która była moją oporą życiową i inspiracją. Zostałem z moją nauką, która była moją dumą i radością.

 

Zostałem z mesmeryzmem, który był moim życiem.

 

Paryż, 1785 rok

 

Dziś otrzymałem oficjalny raport komitetu naukowego, który badał moją metodę leczenia. Był to dokument pełen kłamstw, pomówień i obelg. Komitet stwierdził, że mesmeryzm nie ma żadnej podstawy naukowej, że fluid uniwersalny nie istnieje, że kryzys jest wynikiem podrażnienia nerwów lub oszustwa, że mesmeryzm jest szkodliwy dla zdrowia i moralności, że ja jestem szarlatanem i oszustem, który wykorzystuje ludzi dla zysku i sławy. Komitet zażądał, żebym zaprzestał mojej praktyki i opuścił Paryż.

 

Byłem oburzony i zasmucony tym raportem. Byłem świadkiem niesprawiedliwości i nienawiści, które spotkały mnie ze strony tych, którzy powinni być moimi kolegami i przyjaciółmi. Byłem świadkiem ignorancji i uprzedzeń, które zasłoniły im oczy i umysły. Byłem świadkiem zawiści i chciwości, które skłoniły ich do odrzucenia mojego odkrycia i próby zagarnięcia mojej chwały i sławy.

 

Ale ja nie poddałem się. Nie zrezygnowałem z mojej misji i mojej pasji. Nie zapomniałem o moich pacjentach i moich uczniach. Nie zdradziłem mojej wiary i mojej wizji. Nie zamilkłem i nie uciekłem.

 

Zdecydowałem się bronić mojej metody i mojej nauki. Zdecydowałem się napisać odpowiedź na raport komitetu, w której przedstawiłem moje argumenty i dowody na poparcie mesmeryzmu. Zdecydowałem się zorganizować publiczne pokazy i wykłady, w których pokazałem skuteczność i bezpieczeństwo mesmeryzmu. Zdecydowałem się założyć własną szkołę i stowarzyszenie, w których nauczałem i propagowałem mesmeryzm.

 

Zostałem w Paryżu, gdzie miałem wielu zwolenników i przyjaciół. Zostałem z moją ukochaną żoną, Marią Anną, która była moją oporą i inspiracją. Zostałem z moją nauką, która była moją dumą i radością.

 

Zostałem z mesmeryzmem, który był moim życiem.

 

Paryż, 1786 rok

 

Dziś otrzymałem list od Benjamina Franklina, amerykańskiego naukowca i polityka, który był jednym z członków komitetu naukowego, który badał moją metodę leczenia. Był to list pełen szacunku, żalu i przepraszania. Franklin napisał, że po długim namyśle i obserwacji, zmienił zdanie na temat mesmeryzmu. Napisał, że uważa teraz, że mesmeryzm ma pewną wartość naukową i leczniczą, że fluid uniwersalny może istnieć, że kryzys jest prawdziwym zjawiskiem, że mesmeryzm jest korzystny dla zdrowia i moralności, że ja jestem uczonym i lekarzem, który odkrył coś ważnego i cennego. Franklin napisał, że żałuje, że podpisał raport komitetu, który był niesprawiedliwy i nieprawdziwy, że chciałby się ze mną spotkać i porozumieć, że chciałby się ode mnie uczyć i współpracować.

 

Byłem zaskoczony i wzruszony tym listem. Byłem świadkiem odwagi i uczciwości, które wykazał ten człowiek, który potrafił przyznać się do błędu i zmienić zdanie. Byłem świadkiem ciekawości i otwartości, które skłoniły go do ponownego zbadania mojej metody i mojej nauki. Byłem świadkiem szacunku i przyjaźni, które zaoferował mi ten człowiek, który chciał się ze mną spotkać i porozumieć. Byłem świadkiem uznania i wsparcia, które otrzymałem od tego człowieka, który chciał się ode mnie uczyć i współpracować.

 

Ale ja nie byłem pewien, czy mogę mu zaufać. Nie byłem pewien, czy jego list jest szczery i prawdziwy, czy może jest podstępem i pułapką. Nie byłem pewien, czy jego zmiana zdania jest trwała i głęboka, czy może jest chwilowa i powierzchowna. Nie byłem pewien, czy jego oferta spotkania i współpracy jest szczera i korzystna, czy może jest fałszywa i niebezpieczna.

 

Zdecydowałem się odpowiedzieć na jego list. Zdecydowałem się wyrazić moją wdzięczność i zainteresowanie. Zdecydowałem się zaprosić go do mojego domu, gdzie mogłem mu pokazać moją metodę i moją naukę. Zdecydowałem się zaufać mu i dać mu szansę.

 

Zostałem w Paryżu, gdzie miałem wielu zwolenników i przyjaciół. Zostałem z moją ukochaną żoną, Marią Anną, która była moją oporą i inspiracją. Zostałem z moją nauką, która była moją dumą i radością.

 

Zostałem z mesmeryzmem, który był moim życiem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Tjeri 3 miesiące temu
    Przywołanie postaci F.A. Messmera ciekawe i warte poruszenia. Sposób napisania zaś nie przemawia do mnie, wręcz mnie irytuje.
    A! No i chyba jednak w Paryżu nie został...
  • zgadzam się, ale nie potrafiłem inaczej.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania