Patetyczny list do przyjaciela - poety
Poeto, odczytujesz z płaskorzeźby liścia
nowe prawdy wykute w pradawnym kamieniu.
Pamięć kosmosu błądzi w gwiezdnym pyle znaczeń
w czapce niewidce jutra dla podróżnych losu.
Pamięć poety strugą spływa na stronice
kanalikami pióra i krwiobiegiem weny
z samego epicentrum burz jaźni wyssana,
z horyzontów odległych i tych zza firanek.
Światu zadziwionemu trajektorią życia
tak prosto zagmatwaną, jak zwitek różańca
zaglądasz pod powieki, by wydrzeć ukryte
tajemniczej natury odnawialne wieki.
Poeto, skrybo duszy – bliskim barbarzyńcom
chcesz świętość każdej pory dni nam darowanych
objawić bez cudownych znaków z nieboskłonu
i w słów proste szeregi ustawić jak armię.
Gdy w błysku oka szukasz błękitnej rapsodii,
która w dni korowodzie pod ręką się składa,
z pietyzmem gładzisz welin - opuszki wędrują
po mapie tej najbliższej. W deszcz i w czerniach nocy.
W parasol się układa papilarny pejzaż,
by chronić każdą cząstkę wydartą czasowi.
Nazwali cię poetą; przecież filozofem
ten kto z bliska podgląda rozgwieżdżone wieki,
gdy noc wokół króluje. Nazwę cię poetą;
filozof wszak jedynie myśli w czwórkach smaga.
Tobie zaś nie raz zadrży poruszona ręka,
kiedy orszak uniesień oślepi czerwienią.
I pozwól mi, poeto, poczuć pod rzęsami
w czytelniczej prostocie egzaltację wersów,
którą kradnę jak złodziej i chcę przysposobić
do rodziny prywatnych upadków i wzlotów.
Piszcie mi wciąż, poeci! Może znajdę siebie -
tak w sobie rozmienioną na drobne monety.
Piszcie mi, abym mogła kiedyś opowiedzieć
jak bardzo się zgubiłam, gdy już się odnajdę.
Poeto, wybacz patos, który mi niechcący
wymknął się spod kontroli, gdy dłonią podbródek
podpierałam w zadumie śledząc szereg liter -
ja z nich cząstkę człowieka z dumą odczytałam.
Komentarze (96)
A że patetyczniie mi się poleciało? A czemu czasem nie?
Bardzo dziękuję:)
Niech buty świat rozdepcze, niech sczezną wraz z rymem.
Opluli je dokładnie, obśmiali, wydrwili.
Lecz buty poety błyszczały najpiękniej,
więc wielu było takich, co by je nabyli.
Wprost z butonierki wyjęte, prawdziwie zaklęte.
Kupić je chciał naiwny bogacz, za dwa suwereny.
Puścili go w skarpetkach, cerowanych rosą.
W kieszeni znalazł potem skrzydła nietoperzy,
a buty gdzieś przepadły - poeta chodzi boso. "
oto, prawdziwy przykład chujowego patosu, okraszony niby bajkową liryką , wzmocniony Bruno Jasieńskim, który na bank , przekręcił się w trumiennej ruletce, kilka razy. i dodatkowo raz z powodu tego wykorzystania, na który biedaczek nie miał wpływu ...
wg mnie porządny patos jest super ! herbert, którego po prostu nie cierpię, potrafił wykorzystać patos jak nikt.
podoba mi się tytuł, nadejdzie jeszcze czas patosu, tego jestem pewna, niebawem .
pisze się , bo taki łeb, bo mam czas, a cała reszta to zwykła blaga groszorobów, którzy tylko
monetyzują, cudzą rozrywkę, wkurwienie, gadki szmatki, miłość, rozterki :) dopisz, co chcesz.
potrafimy robić hajs, niestety. nawet z tego co powinno być za darmo, bez, ram , schematów, dopisz co chcesz :)))
Myślisz, ze będę Ci tłumaczył,
że uważam inaczej?
Było i się skończyło. Teraz jest nowe i z tego trzeba pełnymi garściami brać...
Tuwim, to Sensei" (先生) w używaniu polskiego.
Więc z innej strony- każdy ma swoją własną ekspresję. Każdy tańczy na swój indywidualny sposób.
Władysław Broniewski
Ulica Miła wcale nie jest miła.
Ulicą Miłą nie chodź, moja mila.
Domy, domy, domy surowe,
trzypiętrowe, czteropiętrowe,
idą, suną, ciągną się prosto,
napęczniałe bólem i troską.
W każdym domu cuchnie podwórko,
w każdym domu jazgot i turkot,
błoto, wilgoć, zaduch, gruźlica.
Miła ulica.
Miła ulica.
Na ulicy Miłej jest zakład pogrzebowy,
obok jatka i sklepik z balonem wody sodowej,
naprzeciwko - klinika lalek, naprawa parasoli...
Perspektywa rzeźnickim nożem przecina oczy. To boli.
Jezdnią, po kocich łbach, trąbiąc pędzi pogotowie,
to pod trzynastym powiesił się fryzjer, który miał źle w głowie:
czytał powieści detektywne, chciał zostać aktorem,
wiecznie coś deklamował albo śpiewał piskliwym tenorem.
Moja mila, ty nie wiesz, jak źle
ulicą Miłą błąkać się we mgle,
niosąc bezdomne marzenie i nie napisany wiersz.
No, powiedz, miła czy wiesz?
To nie była dusza fryzjera, to był anioł prawdziwy,
jak z trampoliny wzbił się z ulicznej perspektywy,
leciał na białych skrzydłach i ponad każde podwórko
rzucał bawiącym się dzieciom jedno bialutkie piórko,
dzieci piórka anielskie rączkami chwytały, chwytały,
a wtedy z ciemnego nieba spadł śnieg anielsko biały.
Ludzie, ludzie, ludzie wieczorni gorliwie dreptali piechotą,
anioł zniknął, dzieci posmutniały, zostało błoto.
W nocy nad ulicą Miłą - gwiaździsta ospa.
W nocy na ulicy Miłej - rozpacz.
i wiele troski zobaczysz, mila, przechodząc miastem,
ale najwięcej na ulicy Miłej pod numerem trzynastym.
W suterenie pogrzeb.
Niedobrze.
Na parterze płacze wdowa po fryzjerze.
Na pierwszym piętrze - plajta, komornik. A na drugiem
służąca otruła się ługiem.
Na trzecim piętrze rewizja - mundurowi, tajniacy.
Na czwartym czytają "Kurier Warszawski" - "poszukiwanie pracy".
Na poddaszu dziewczyna dziecko dwudniowe zabiła.
Miła ulica.
Ulica Miła.
Na ulicy Miłej ani jedno drzewko nie rośnie,
na ulicy Miłej - w maju! - ludzie nie wiedzą o wiośnie,
ale cały rok hula perspektywa łysych gazowych latarni,
łbem waląc w mur cmentarny.
Moja miła, ja tą ulicą nie chodzę,
choćby mi było po drodze.
Nawet kiedy do ciebie się śpieszę,
nie idę ulicą Miłą,
bo kto wie, czy się tam nie powieszę.
Frank O’Hara
O co ci szło, to ci mówiłem —
powiedziałem — a co od ciebie z łaski
dostawałem, to brałem! Skończ z tym
obijaniem się po mojej sypialni,
że aż meblom się chce płakać! Nie mam
zamiaru walić w podłogę albo rzucać
jabłkami! Do cholery z radiem,
niech próchnieje! Nie mam już
ochoty być potworem we własnym
łóżku! — Ba. Cisza zapadła
jak zbyt łatwa decyzja; zupełna
zapaść. Obrazy huśtały
się na ścianach z nudy a
rośliny wyobrażały sobie nas wszystkich
na Trynidadzie. Zewsząd pchały się
na mnie okna. Popędziłem do drzwi.
— Wróć — krzyknąłem — na chwilę!
Co z tą parą nowych butów? A maszynka
do kawy też jest twoja! — Żadnych
kroków. Ha! co za ulga!
Przełożył
Stanisław Barańczak
Rzadko kto wykonuje mozolną pracę nad dobrym tekstem. Szczególnie Bargielska i Świetlicki tak mają. Oni po prostu piszą od razu. Dobrze piszą i niewiele poprawiają lub w ogóle według mnie . Bywa delikatne przetarcie bardzo drobnym papierem ściernym, wygładzenie krawędzi, delikatna satyna. To wszystko.
Broniewski to jest przykład warsztatu. On pracuje nad rytmem i muszę powiedzieć że jest fajnym perkusistą. Widać celowe ułożenie tekstu.
O'Harra to jest jakiś zapis. Kłotnia sama w sobie jest zagadką. Dziwną układanką emocji. Temperamentu. Wystarczy zapisać audio. Przepisać na papier. I koniec. Wiersz gotowy.
Tak, to ja cała w białym t-shirtcie i dżinsach ;)
A warsztat nie może być na strych odstawiony i basta!
Wygładza czystą kartkę papieru, w skupieniu ostrzy gęsie pióro, zapala kilka lampek oliwnych, sprawdza czy gołębie pocztowe są gotowe do lotu z nową wiadomością , haha :)
Wyluzuj 🎸
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania