Patrzy mu w oczy a niebo się śmieje

zakochać się to dopiero szczęście

odkochać - widzieć wreszcie

wszystko na swoim miejscu

bo co by było gdyby wiosna

była wiecznie młoda szczupła

i nie nastąpiłby bujny

ciężarny w zieleń sierpień

a krzesła wirowały ciągle w tańcu

bo z miłości nie można byłoby usiedzieć

 

więc chmury znowu znalazły się na niebie

przypalony czajnik zastąpiony nowym

kwiaty nie tak dawno jeszcze w uszach wróciły na parapet i do ogrodu

ptaki wyfrunęły z głowy świergoczą

w koronach albo uderzają w szyby

schody przed domem odśnieżone

aż sama się dziwi jak mogła zakochać się w obcym cieniu

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • D.E.M.O.N 06.12.2021
    piękne, bo o miłości :)
  • Trzy Cztery 06.12.2021
    Przeciwstawiasz spokojowi i ładowi spokój i ład. To o co chodzi z tym przeciwstawieniem dwóch podobnych nastrojowo sytuacji? One są jakby takie same jeśli chodzi o ten spokój. Jaka jest różnica między:

    częściej się uśmiechała
    spokojniejsza nie krzyczała

    a

    dobre słowa na dzień dobry i uśmiech - ?

    Pierwsza sytuacja - przed wypadkiem syna, druga - po. I Ty te dwie sytuacje pokazujesz jako kontrastowe. A w nich taka sama, spokojna kobieta. Gdzie jest kontrast? Piszesz: " i tak oto wszystko wróciło na miejsce". Za słabo podkreślone to, co było "nie tak", "nie na miejscu" podczas stanu zakochania. Owszem, kwiatki zamiast na parapecie, to w uszach. Ptaki w głowie.
    Ale nastrój - taki sam:

    Pogoda ducha, spokój.

    Czy po wypadku, gdy wszystko wraca do normy, bo nagle świat przestawia się z "zakochania w obcym cieniu" na czułe macierzyństwo i domowość, nie powinna znowu zacząć krzyczeć? Jeśli nie, to po co w ogóle o tym krzyku na początku wspominasz?

    A może tym krzykiem mógł być spalony czajnik? Wtedy, gdy kwiaty były w uszach i nie słyszało się gwizdka? Lecz ty mówisz o krzyku z przeszłości. Piszesz, że krzyk był przed zakochaniem. A później, w zakochaniu i po zakochaniu, sam spokój.

    No to nie wszystko wróciło na swoje miejsce.

    Krzyk się zapodział.

    Swoją drogą - to dobrze.

    W moim odczuciu pogubiłaś się trochę w tym wierszu i nie za bardzo udało Ci się powiedzieć to, co zamierzałaś.

    I to:

    zaspy przed domem odśnieżone

    Agnes, raczej nie odśnieża się zasp. Przed domem odśnieża się np. schody, drogę, klomb. Z czego odśnieżasz zaspy? Ze śniegu? Jak wyglądają, gdy są odśnieżone?

    Wiersz w sumie smutny, bo przedstawia miłość jako wyrzut sumienia. Pokazuje konieczność wyrzeczenia. Czy naprawdę taki jest porządek rzeczy? Na jak długo zniknął krzyk?

    Wiersz jest taki jakby... "poszokowy".
  • Agnes07 06.12.2021
    Trzy cztery zaraz poprawie:) DZIĘKUJĘ
  • Agnes07 06.12.2021
    Poprawilam te zaspy. Masakra. Jak ja moglam tak napisać hihi )
    Nie mam pomysłu jak to dobrze ubrać. Poczekam jak dożyję dwa trzy lata:)
  • Trzy Cztery 06.12.2021
    W sumie takim drobiazgiem możesz się zabawić i napisać o odśnieżaniu zasp. Moje pomyłki i błędy działają na mnie pobudzająco. Nawet lubię jak trafi mi się napisanie czegoś bez sensu. Wtedy można dodać więcej bezsensu i wyjdzie coś z sensem.
  • Trzy Cztery 06.12.2021
    A, zalogowałam się jeszcze, żeby dopisać, że jedynkę to nie ja postawiłam. W tekście są ciekawe momenty, więc nie zasługuje na pałę. Decyzja, żeby odłożyć i zająć się jeszcze raz za jakiś czas - dobra, oczywiście.
  • Agnes07 06.12.2021
    Dzieki jeszcze raz :)
  • Agrafka 10.12.2021
    Bardzo podoba mi się Twój wiersz, aż się zalogowałam :-) O miłości w zupełnie inny sposób, można i tak właśnie się obudzić.
    Dzisiaj właśnie odśnieżyłam chodnik :-)
    Nie jest nic za słabo skontrastowane, to jest taki zwyczajny scenariusz, przeciwny do lirycznych uniesień
    :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania