Patrzy mu w oczy a niebo się śmieje
zakochać się to dopiero szczęście
odkochać - widzieć wreszcie
wszystko na swoim miejscu
bo co by było gdyby wiosna
była wiecznie młoda szczupła
i nie nastąpiłby bujny
ciężarny w zieleń sierpień
a krzesła wirowały ciągle w tańcu
bo z miłości nie można byłoby usiedzieć
więc chmury znowu znalazły się na niebie
przypalony czajnik zastąpiony nowym
kwiaty nie tak dawno jeszcze w uszach wróciły na parapet i do ogrodu
ptaki wyfrunęły z głowy świergoczą
w koronach albo uderzają w szyby
schody przed domem odśnieżone
aż sama się dziwi jak mogła zakochać się w obcym cieniu
Komentarze (8)
częściej się uśmiechała
spokojniejsza nie krzyczała
a
dobre słowa na dzień dobry i uśmiech - ?
Pierwsza sytuacja - przed wypadkiem syna, druga - po. I Ty te dwie sytuacje pokazujesz jako kontrastowe. A w nich taka sama, spokojna kobieta. Gdzie jest kontrast? Piszesz: " i tak oto wszystko wróciło na miejsce". Za słabo podkreślone to, co było "nie tak", "nie na miejscu" podczas stanu zakochania. Owszem, kwiatki zamiast na parapecie, to w uszach. Ptaki w głowie.
Ale nastrój - taki sam:
Pogoda ducha, spokój.
Czy po wypadku, gdy wszystko wraca do normy, bo nagle świat przestawia się z "zakochania w obcym cieniu" na czułe macierzyństwo i domowość, nie powinna znowu zacząć krzyczeć? Jeśli nie, to po co w ogóle o tym krzyku na początku wspominasz?
A może tym krzykiem mógł być spalony czajnik? Wtedy, gdy kwiaty były w uszach i nie słyszało się gwizdka? Lecz ty mówisz o krzyku z przeszłości. Piszesz, że krzyk był przed zakochaniem. A później, w zakochaniu i po zakochaniu, sam spokój.
No to nie wszystko wróciło na swoje miejsce.
Krzyk się zapodział.
Swoją drogą - to dobrze.
W moim odczuciu pogubiłaś się trochę w tym wierszu i nie za bardzo udało Ci się powiedzieć to, co zamierzałaś.
I to:
zaspy przed domem odśnieżone
Agnes, raczej nie odśnieża się zasp. Przed domem odśnieża się np. schody, drogę, klomb. Z czego odśnieżasz zaspy? Ze śniegu? Jak wyglądają, gdy są odśnieżone?
Wiersz w sumie smutny, bo przedstawia miłość jako wyrzut sumienia. Pokazuje konieczność wyrzeczenia. Czy naprawdę taki jest porządek rzeczy? Na jak długo zniknął krzyk?
Wiersz jest taki jakby... "poszokowy".
Nie mam pomysłu jak to dobrze ubrać. Poczekam jak dożyję dwa trzy lata:)
Dzisiaj właśnie odśnieżyłam chodnik :-)
Nie jest nic za słabo skontrastowane, to jest taki zwyczajny scenariusz, przeciwny do lirycznych uniesień
:-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania