Październikowa noc
To była październikowa noc gdy postanowiłeś odebrać swoją duszę, dlaczego?
Pytam się dzień i noc, przykrył cię biały, puchaty koc.
Zniknąłeś tak już cztery lata a pamiętam jak mnie bawiłeś za dzieciaka.
Pamiętne czasy gdy promienie słońca padały na nasz cień, nie martwiliśmy się czy nadejdzie kolejna noc kolejny dzień.
Bursztynowy wzrok miałeś i rozświetlałeś ponure dni,
bursztyn złowrogi był i ty dałeś się złapać w klatkę, która była otwarta.
Mogłeś wyjść mogło być jeszcze tak pięknie a ty zostałeś i spaliłeś się w tym piekle.
Pretensji nie mam ależ skąd jednak męczy mnie ta myśl co noc.
Dlaczego nie walczyłeś, przecież byłeś odwagi gotów a tu pstryk alkohol zamienił cię w popiół.
Tęskno mi do ciebie do tych dni kiedy było dobrze…
Teraz pustka, okna zasłonięte każdy ranek każdy wieczór i jak mam nie odpłynąć w sen kiedy tylko w nim spotkam cię.
Już odpłynęłam. To ty? To naprawdę ty! Nawet nie wiesz ile mam ci do opowiedzenia, lecz najpierw powiedz mi czy było to warte poświęcenia?
Dlaczego się uśmiechasz czy to oznacza, że doznałeś spokoju? Przytul mnie jak za dawnych lat, zbliżę się i pokaże ci mój świat.
Nie! Nie! Nie odchodź..
Zostałam sama w czarnej przestrzeni, dlaczego znowu zniknął? Nic się nie zmieni dopóki nie odwiedzę cię w twoim raju gdzie panuje pokój i duszy spokój.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania