Pedał ich połączył!

Tym razem to historia prawdziwa, bo opowiadał mi o niej mój sąsiad Józek Sznurek. Jest to młody mężczyzna, z zawodu nauczyciel fizyki i chemii a w codziennym życiu stary kawaler i sportowiec. Lubił turystykę rowerową. Pewnego letniego dnia wybrał się na wycieczkę rowerem. Przejechał prawie dwadzieścia kilometrów, a że było gorąco, więc postanowił zrobić przerwę. Potem wsiadł na rower tak mocno, że naciskając na pedał, spowodował jego złamanie.

Takie coś się zdarza, bo w technice ma miejsce tzw. zmęczenie materiału. Zdenerwował się bardzo, bo do najbliższej miejscowości miał około sześciu kilometrów. Taka odległość musiał pokonać pieszo, prowadząc rower. Miał nadzieję, że w pobliskiej wiosce znajdzie się jakiś mechanik, który naprawi rower. Gdy dotarł do wsi, zauważył warsztat mechaniczny naprawy maszyn rolniczych. Udał się tam, lecz był on zamknięty. Po chwili wyszła z domu pewna młoda panna, której urok wzbudził uwagę Józka.

- Dzień dobry! Potrzebuje naprawić pedał od roweru, a tu jest warsztat, czy jest szef? - zapytał.

- Właściciel przyjedzie wieczorem. Jak pan chce czekać, to proszę! - odpowiedziała piękna dziewczyna, której na imię było Wanda.

Zdecydował się czekać, jednakże bardziej niż o pedale myślał o tej dziewczynie. Siedział sobie przed domem na ławce już prawie godzinę. Wtedy to znowu pokazała się ta piękna dziewczyna.

- Pan nietutejszy? - zapytała.

- Mieszkam osiemnaście kilometrów stad, w Jażemowicach — powiedział.

- To może zawiozę pana do domu, a rower zostanie tu do naprawy, jak wróci ojciec — powiedział.

Szybko się zastanawiał i się zarumienił.

- Chętnie skorzystam — rzekł radośnie.

Po chwili siedzieli już w samochodzie na drodze o Jażemowic. Gdy przyjechali pod dom, postanowił ją zaprosić do siebie, chociaż na chwilę.

- Może pani wejdzie i napije się czegoś — delikatnie zaproponował.

Panna się zgodziła i lekko się zarumieniła na twarzy. W domu Józek zaproponował kolację, a zaimponował jej znajomością robienia omletów. Jeden z takich przygotował jako wieczorny posiłek.

- A może tak do tego troszeczkę wina, a mam takie dobre, prosto z Hiszpanii, bo tam byłem na wakacjach.

Postawił dwa kieliszki na stole i butelkę czerwonego wina. Panna się napiła, ale jakby zapomniała, że przyjechała samochodem. Postanowiła poczekać i potem tak się to wszystko szybko zmieniło w coś romantycznego i jakby nadzwyczajnego.

Po pięciu miesiącach od czasu przygody z pedałem ksiądz proboszcz w Jażemowicach ogłosił, że Józek i Wanda będą się pobierać. Wszystko niby byłoby normalnie, gdyby nie fakt, że w trzy miesiąc później, czyli już po ślubie w kościele, poszli oboje do proboszcza uzgodnić termin chrztu, Wanda była już w zaawansowanej ciąży!

Józek po tym, jak poznał Wandę, nigdy się nie zainteresował pedałem, bo ogarnięty był miłością do kobiety, a to przecież najważniejsze w życiu prawdziwego mężczyzny. Nawet nie odebrał z warsztatu naprawionego roweru.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (13)

  • befana_di_campi 02.09.2020
    Trochę bym podstylizowała ;) I raczej nie pisałabym "panna", lecz "dziewczyna" :)
  • Matt Custor 02.09.2020
    Napisałem "panna", bo wyżej był "kawaler", aby było jasne, że nie rozwódka itp.
    Pozdrawiam!
    MC
  • DEMONul1234 02.09.2020
    Historia może i prawdziwa, lecz opiera się o pewne zatarte schematy. Może gdyby trochę bardziej rozpisać? Na chwilę obecną strasznie sztampowe i przewidywalne. 3
  • Matt Custor 02.09.2020
    Gdybym bardziej rozpisał, byłaby to już nieprawdziwa historia, lecz literatura (?).
    Tu chodzi o coś innego! O promowanie normalności.
    Ten tekst to pułapka psychologiczna, czyli "sól czyszcząca " , albo "olej rycynowy" dla ... (ocenzurowano).
    Pozdrawiam!
    MC
  • DEMONul1234 02.09.2020
    Matt Custor Nie to, że chcę cię zdenerwować, ale wątpię żeby "normalnością" było zauroczenie mężczyzną po przejechaniu blisko 20km, w dodatku upicie się alkoholem(pomimo przyjechaniu autem) a potem seksy wieczorem? Nie, nie i nie.
  • Matt Custor 02.09.2020
    DEMONul1234

    Cyt.: "...a potem seksy".

    To już domysł indywidualny, a tekście nie ma o tym mowy.
    Czy szklaneczka wina to już alkohol?
    Zdarzają się takie zauroczenia "na pierwszy rzut oka"!

    Ten tekst to miał być chwytem i pułapką na ... (ocenzurowano).

    Trzeba promować normalność. Niech wiedzą, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę i nazwał ich ludźmi: prawdziwy człowiek to kobieta i mężczyzna.

    Wielu o tym zapomniało i popadło w opętanie typu patologicznego, jak w zakładzie psychiatrycznym wołanie: "jestem Napoleonem", "jestem Cezarem", czyli chłop krzyczy, że jest kobietą,
    a inni szaleni wołają tak to prawda i płacą za to kasę!

    Świat zwariował, ale dobrze, że się kończy.

    "Adveniat regnum Tuum!".

    Pozdrawiam!
    MC

    Pozdrawiam!
  • piliery 02.09.2020
    Super tytuł :)
  • Matt Custor 02.09.2020
    Gratuluję!
    Zrozumiałeś ideę i pomysł!
    Pozdrawiam!
    MC
  • laura123 02.09.2020
    Nie tylko tytuł super, treść też. Miała szczęście kobietka, trafił jej najlepszy z możliwych mąż. To, że nie umiał liczyć, to też zaleta. Podoba mi się.
  • Matt Custor 02.09.2020
    To prawda!

    Dziewczyna jest z wykształcenia aptekarką i pracowała wiele lat w Holandii. Wróciła do kraju, a tu 29 lat na liczniku,
    więc co robić?
    Zakochać się, a na wsi to trudno!
    Los jej pomógł, bo ten Artur to naprawdę rycerz!

    Minęło już wiele miesięcy, a oni są oni szczesliwi - to moi sąsiedzi.
    Pozwolili mi napisać o tej historii "pro publico bono" (wiadomo, że nazwiska zmieniłem, bo tak wypada i tak uzgodniłem)!
    Byłem na ich ślubie, a wesele było super!

    Pozdrawiam!
    MC
  • laura123 02.09.2020
    No proszę, opowieść na faktach. Pozdrowienia dla sąsiadów!
  • Matt Custor 02.09.2020
    Dziękuję! Przekaże pozdrowienia!
    Pozdrawiam!
    MC
  • Morus 02.09.2020
    Bardzo ciekawe opowiadanie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania