Nie chciałam zabić Uli, ale nie dała mi innego wyjścia. Swoją ciekawością mogłaby doprowadzić na mnie kłopoty. Dlatego musiałam ją zabić i pozbyć się ciała razem z rzeczami jej i poprzedniego gościa.
Bo gdyby doniosła na policję, to by mnie aresztowali i powiesili.
Mieszkańcy jakby dowiedzieli się, co zrobiłam, to by mnie zlinczowali.
Trucie za pomocą grzybów, czy wilczych jagód było u mnie w rodzinie od pokoleń.
Już jako dziecko uwielbiałam obserwować, jak ofiara mojej babci, czy matki powoli umierała w męczarniach.
Kazimiera
Następnie poszła spać, ale długo nie było jej dane posiać. Bo o pół nocy zbudził ją odgłos skrzypiącej podłogi, jakby ktoś chodził po sypialni.
— Kto tu jest?!— zapytała podniesionym głosem.
„Dziwne dałbym sobie głowę uciąć, że słyszałam skrzypienie podłogi,” pomyślała.
Przewróciła się na lewy bok i próbowała usnąć, ale na nic to się zdało.
Ledwo, tylko zamknęła oczy to znów usłyszała ten hałas, ale tym razem z męskim głosem.
— Pani Kazimiero!
Kobieta poderwała się z łóżka i zapaliła światło, ale zaczęło migać i zgasło.
— Kim jesteś?!
Kazimiera spojrzała się na okno i zobaczyła w księżycowym blasku ducha swojego gościa, którego zabiła.
Mężczyzna był nagi, a wzdłuż klatki piersiowej szło ciecie.
— Nie to są moje omamy duchy nie istnieją! Odejdź ode mnie potworna maro!
— Dlaczego to zrobiłaś?
— Ale, co zrobiłam?
— Przyjechałem tu odpocząć, a pani mnie otruła i zmieniła w swoje trofeum!
Duch szedł w jej stronę, po czym zniknął. Kobieta skuliła się w kącie i tak przesiedziała do świtu.
Tak było każdej nocy o tej samej godzinie i wciąż powtarzał słowo „ sprawiedliwość."
Kobieta powoli dostawała obłędu, ale starała się tego nie okazywać.
Kazimiera popołudniu poszła do lasu, żeby trochę pooddychać świetnym powietrzem, a przy okazji nazbierać ziół
Grafomanka zdopingowałaś mnie na forum, żebym zrobił to jak najlepiej. Postaram się, ale za przecinki nie odpowiadam. Dlatego proszę bez uwag, że Zenza ch... poprawił, bo przecinki nie tak.
Nie chciałam zabić Uli, ale nie miałam wyjścia. Swoją ciekawością mogła sprowadzić kłopoty. Musiałam ją zamordować i pozbyć się ciała. Zakopać razem z rzeczami poprzedniego gościa. Gdyby doniosła na policję, to by mnie powiesili. Wpierw jednak zostałabym zlinczowana. Nikt tutaj nie lubi trucicieli. A przecież zadawanie śmierci za pomocą grzybów, czy wilczej jagody jest znane w mojej rodzinie od pokoleń. Mogliby się przyzwyczaić. Od dziecka uwielbiałam obserwować powolne konanie ofiar, nieszczęśników otrutych przez babcię lub matkę.
Kazimiera
Nie spała długo. O północy zbudził ją odgłos skrzypiącej podłogi, jakby ktoś chodził po sypialni.
— Kto tu jest?! — zapytała podniesionym głosem.
Dałabym głowę sobie uciąć, że słyszałam skrzypienie podłogi - przewróciła się na lewy bok. Próbowała usnąć, gdy usłyszała hałas.
— Pani Kazimiero!
Kobieta poderwała się z łóżka i zapaliła światło, które zaczęło migać i zgasło.
— Kim jesteś?!
Kazimiera spojrzała w okno i zobaczyła w księżycowej poświacie ducha. Niedawnego gościa pensjonatu, którego zabiła. Mężczyzna był nagi z rozciętą klatką piersiową. Pomiędzy żebrami płonęła pustka. Wśród czerni pogrzebowych stosów ktoś krzyczał.
- Dlaczego to zrobiłaś!
- Nie, to są moje omamy, duchy nie istnieją! Odejdź ode mnie potworna maro! Ale co zrobiłam?
Duch zniknął. Kobieta skuliła się w kącie i tak przesiedziała do świtu. Scena powtarzała się każdej nocy, o tej samej godzinie. Upiór powtarzał jedno słowo - sprawiedliwość.
Kazimiera dostała obłędu, ale starała się tego nie okazywać. Popołudniami chodziła do lasu, pooddychać świeżym powietrzem, a przy okazji nazbierać grzybów i wilczej jagody.
Literówki chyba można poprawić? Posiać? Mężczyzna był nagi, a wzdłuż klatki piersiowej szło ciecie. Po za tym gdzie to CIĘCIE szło, na grzyby? XD Reszty nie poprawiam.
„Dziwne dałbym sobie głowę uciąć, że słyszałam skrzypienie podłogi" - czy Kazimiera jest genderfluid? :D Margerita, czytaj uważnie swoje teksty przed publikacją. Wyłapiesz sporo błędów.
Mar, jak masz wołacz, zawsze stawiamy przecinek. Zanotuj sobie, bo napiszę to tylko raz. "Odejdź ode mnie <przecinek> potworna maro! (tu masz wołacz). Wiesz, co to? Podobnie ze zmianą zapisu. " Potworna maro <przecinek> odejdź ode mnie! Popełniasz ten błąd wciąż i wciąż...
zsrrknight XD Bo ja cierpię na upartość, i gdy druga strona nic nie kuma, tak to potem wygląda. to jak noszenie dziurawym wiadrem wody. Wiem, że nic z tego, ale wciąż podejmuję próby. Ech...
Margerita Mar, ale to zależy, w jakim kontekście, nie, że nie stawiamy w ogóle. Piszesz bez zrozumienia sensu zdań, dlatego nie dasz rady ogarnąć przecinka.
Margerita
Chodzi o to , że drugie zdanie zaczynasz od * bo*. Albo połącz oba zdania przecinkiem albo zacznij drugie bez *bo*. W drugim zdaniu jest błąd:po pół nocy =.po północy. Teraz zrobiłaś nowy błąd : posiać = pospać.
Margerita No, dużo lepiej. Ja osobiscie zrobiłabym dwa zdania. Postawiłbym kropkę i zaczęła nowe zdanie od : O północy.... Unikam zdań tasiemcowych, a szczególnie kilka podrzędnych ze słowami: które, którego....itd. Tobie czasem się to zdarza. Podziwiam Twój zapał do pisania, pomimo tylu kąśliwych uwag.
Bez słowa ponieważ. Jeżeli już, to przed *ponieważ* musi być przecinek. Po prostu tak:
O północy zbudził ją odgłos skrzypiącej podłogi, jakby ktoś chodził po sypialni.
Komentarze (84)
Nie chciałam zabić Uli, ale nie dała mi innego wyjścia. Swoją ciekawością mogłaby doprowadzić na mnie kłopoty. Dlatego musiałam ją zabić i pozbyć się ciała razem z rzeczami jej i poprzedniego gościa.
Bo gdyby doniosła na policję, to by mnie aresztowali i powiesili.
Mieszkańcy jakby dowiedzieli się, co zrobiłam, to by mnie zlinczowali.
Trucie za pomocą grzybów, czy wilczych jagód było u mnie w rodzinie od pokoleń.
Już jako dziecko uwielbiałam obserwować, jak ofiara mojej babci, czy matki powoli umierała w męczarniach.
Kazimiera
Następnie poszła spać, ale długo nie było jej dane posiać. Bo o pół nocy zbudził ją odgłos skrzypiącej podłogi, jakby ktoś chodził po sypialni.
— Kto tu jest?!— zapytała podniesionym głosem.
„Dziwne dałbym sobie głowę uciąć, że słyszałam skrzypienie podłogi,” pomyślała.
Przewróciła się na lewy bok i próbowała usnąć, ale na nic to się zdało.
Ledwo, tylko zamknęła oczy to znów usłyszała ten hałas, ale tym razem z męskim głosem.
— Pani Kazimiero!
Kobieta poderwała się z łóżka i zapaliła światło, ale zaczęło migać i zgasło.
— Kim jesteś?!
Kazimiera spojrzała się na okno i zobaczyła w księżycowym blasku ducha swojego gościa, którego zabiła.
Mężczyzna był nagi, a wzdłuż klatki piersiowej szło ciecie.
— Nie to są moje omamy duchy nie istnieją! Odejdź ode mnie potworna maro!
— Dlaczego to zrobiłaś?
— Ale, co zrobiłam?
— Przyjechałem tu odpocząć, a pani mnie otruła i zmieniła w swoje trofeum!
Duch szedł w jej stronę, po czym zniknął. Kobieta skuliła się w kącie i tak przesiedziała do świtu.
Tak było każdej nocy o tej samej godzinie i wciąż powtarzał słowo „ sprawiedliwość."
Kobieta powoli dostawała obłędu, ale starała się tego nie okazywać.
Kazimiera popołudniu poszła do lasu, żeby trochę pooddychać świetnym powietrzem, a przy okazji nazbierać ziół
Wkleiłam, żebyś zobaczyła różnicę, gdy Zenza ci poprawi...
Nie chciałam zabić Uli, ale nie miałam wyjścia. Swoją ciekawością mogła sprowadzić kłopoty. Musiałam ją zamordować i pozbyć się ciała. Zakopać razem z rzeczami poprzedniego gościa. Gdyby doniosła na policję, to by mnie powiesili. Wpierw jednak zostałabym zlinczowana. Nikt tutaj nie lubi trucicieli. A przecież zadawanie śmierci za pomocą grzybów, czy wilczej jagody jest znane w mojej rodzinie od pokoleń. Mogliby się przyzwyczaić. Od dziecka uwielbiałam obserwować powolne konanie ofiar, nieszczęśników otrutych przez babcię lub matkę.
Kazimiera
Nie spała długo. O północy zbudził ją odgłos skrzypiącej podłogi, jakby ktoś chodził po sypialni.
— Kto tu jest?! — zapytała podniesionym głosem.
Dałabym głowę sobie uciąć, że słyszałam skrzypienie podłogi - przewróciła się na lewy bok. Próbowała usnąć, gdy usłyszała hałas.
— Pani Kazimiero!
Kobieta poderwała się z łóżka i zapaliła światło, które zaczęło migać i zgasło.
— Kim jesteś?!
Kazimiera spojrzała w okno i zobaczyła w księżycowej poświacie ducha. Niedawnego gościa pensjonatu, którego zabiła. Mężczyzna był nagi z rozciętą klatką piersiową. Pomiędzy żebrami płonęła pustka. Wśród czerni pogrzebowych stosów ktoś krzyczał.
- Dlaczego to zrobiłaś!
- Nie, to są moje omamy, duchy nie istnieją! Odejdź ode mnie potworna maro! Ale co zrobiłam?
Duch zniknął. Kobieta skuliła się w kącie i tak przesiedziała do świtu. Scena powtarzała się każdej nocy, o tej samej godzinie. Upiór powtarzał jedno słowo - sprawiedliwość.
Kazimiera dostała obłędu, ale starała się tego nie okazywać. Popołudniami chodziła do lasu, pooddychać świeżym powietrzem, a przy okazji nazbierać grzybów i wilczej jagody.
Ten jeden, ostatni - na próbę.
wy to macie dziwną relację
W tych zdaniach też nie jest tak wszystko w porządku.
Podziwiam Twój zapał...🤣
Chodzi o to , że drugie zdanie zaczynasz od * bo*. Albo połącz oba zdania przecinkiem albo zacznij drugie bez *bo*. W drugim zdaniu jest błąd:po pół nocy =.po północy. Teraz zrobiłaś nowy błąd : posiać = pospać.
O północy zbudził ją odgłos skrzypiącej podłogi, jakby ktoś chodził po sypialni.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania