Persuda - 110101011
Miałem przeczucie, że przyjdziesz wieczorem. Uchyliłem drzwi. Dawno mnie nie odwiedzałaś...
Odkąd uszliśmy przed hordą bestii w granatowych mundurach, zostaliśmy we dwoje ostatnimi Cyganami na tych ziemiach. A właściwie zostałem sam - ty zawsze żyłaś z dala i po swojemu, cicha i introwertyczna, zupełnie nie po cygańsku. Po pogromie nie musiałaś już szukać wymówek, by się wymykać: nie było już komu się tłumaczyć ani nie było powodu by dalej żyć w miejscu, które było domem naszej braci i stało się jej mogiłą.
W ostatnich dniach śniłaś mi się jak nigdy wcześniej i miałem obawy o twoje życie.
I oto stałaś w progu, a szarość twojego futra zlewała się z tłem otulonego mrokiem lasu. Zawsze był twoim sprzymierzeńcem i pierwszym powiernikiem w sprawach, których natura leżała poza moim zrozumieniem; do mnie zwracałaś się tylko w ostateczności, gdy bezradność przeradzała się w potrzebę zwykłej, ludzkiej bliskości.
Odwarem z nagietka i kory dębu oparzyłem twoje rany. Napoiłem cię gorącym mlekiem z kroplą lawendowego miodu.
Leżeliśmy długo, patrząc w ogień buzujący w kominku. Znów mówiłaś ludzkim głosem, jak to bywa, gdy się naprawdę cierpi.
Będziesz zdrowa. Jeszcze tej zimy zaprzęgniemy sanie i zanim stopnieją śniegi, wyjedziemy na poszukiwanie Northern Lights.
Wiosną ruszę na zachód, by przekroczyć ocean i własne ograniczenia.
Czekaj na wieści. Pilnuj lasu i doglądaj drzew. Niech wiedzą, że słyszę z daleka ich życie tętniące pod korą.
Tak jak to, które bije pod twoim sercem.
Komentarze (14)
Strzelam Cicho_sza
Pasja - pudło
Akadar - celny strzał
Pasją - pudło
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania