Pianista
Widziałam raz pianistę,
pięknego jak marzenie,
w oparach zamarznięte
czeka na spełnienie.
Wzrok jego groźny,
ciało wykute ze stali.
Nawet dotyk mroźny,
jednak stworzony, by ludzie kochali.
Palce po klawiaturze,
goniły tak szalenie.
W niskiej temperaturze
osiagały swe spełnienie.
Od tonów niskich,
do tonów wysokich.
W uczuciach tak krótkich,
nieprzystosowanych istot ludzkich,
Uwielbienie, cierpienie,
miłość i żałość,
radość, strapienie,
budzące piękną całość.
Myślałam, że jest prawdziwy,
a to tylko nocne mary.
Twór okropnie urodziwy,
jako szatana czary.
Komentarze (7)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania