Pianista… jemu udało się ocaleć
„Niech się wydarzy, co ma się wydarzyć, lepiej jednak, byśmy byli wtedy razem.“
— Władysław Szpilman
Nikt nie jest w stanie wyjaśnić,
na czym polegał wtedy instynkt życia,
i co go wyzwalało.
Co uratowało skazanego i kim był ów
tajemniczy gen przetrwania,
który pomagał nie zaginąć muzyce?.
Nie dać się zabić, gdy innych mordowano.
Iść na plac odjazdu
i nie załadować butów do wagonu.
Grać na fortepianie dla życia,
dla oddychania.
Jak znaleźć się nie bliżej, nie dalej,
ale właśnie tam, gdzie sięga wybawienie.
Nie ulec śmierci, kiedy bliscy odchodzili
drogą ku niej.
Jak pozwolić siebie na ocalenie? By potem.
Tułać się wśród obcych, umierać z głodu,
dojść do kresu i znów spotykać
na rozdrożu kogoś, kto nakarmi
i podaruje swój znoszony płaszcz.
*https://www.youtube.com/watch?v=UVXyZeYN5yY
Komentarze (12)
Naprawdę bardzo rzadko korzystam z 'gwiazdkowej oceny', ale w tym wypadku... dusiłam i dusiłam te gwiazdki z nadzieją, że uda mi się co najmniej podwoić ich ilość.
Po przeczytaniu, po prostu musiałam zostawić choćby najmniejszy znak swojej obecności... nie mogę/brak czasu/ wypowiedzieć się szerzej, ale wieczorem, zaglądnę raz jeszcze... i trochę pomarudzę.
Dziękuję Ci bardzo za ten wpis❗
Serdeczności i ukłony.
Dziękuję i pozdrawiam
Bo jego udało się ocalić, ale jemu ocaleć.
Tak mi się wydaje.
dla oddychania".
Tak. Grać.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania