Piaszczyste wzgórza cz.1
Ciągle myśle o tym jak wyglądam w oczach innych. Czy jestem cudeńkiem czy szpetnością. A już szczególnie w oczach chłopców. Dla mnie osobiście justem szpetną niezdarą , ale w środku mam ciepłe serce ( tak mi się zdaje). Nie umiem patrzeć na cierpących ludzi, na tych co siedzą w zaciszu pokoju i przeżywają ciężką depresją, lecz to jest świat i choć ktoś taki jak ja na nim istnieje, (kto tak samo ze współczuciem patrzy na przygnębione, pragnące ciepła drugiej osoby ludzie) nie zmieni tego z pewnościa.
Mam wrarzenie , że drzewa mają taka cudowną osobliwość , że w jeśeni przekształcają się w palate farb najwybitniejszego artysty, dzieci w gumowych kaloszach robią z liści piękne bukiety umieszczane w wazonach w salonie. A w zimę nagie drzewa przykrywa szron, który ubiera je w białe ubania, które nigdy się nie pobrudzą. Wiosna. Wtedy rosną na nich kwiaty. Różowe , moze jeszcze inne... Ale nadchdzi tego kres. Kres piękna cudowności i tych wszystkich pozytywnych określeń. Wtedy przeobrarzają się one w trójątne jedno metrowe odłamki wsadzane do ognistego kominka z tańczącymi iskierkami.
Jak widać nasępuje koniec piękna jak i szpetności na przykład larwa. Ten brzydki bez wdzięku bezkręgowiec, robal i co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy okropnego i obrzydliwego. Po jakimś czsie jednak zmienia się on w motyla. Cudo, Skarb latający pośród kwiatów , trzepocze skrzydełkami o rozmaitych barwach, wielu niezliczonych rodzjach..
Natura to bardzo dobry przykład, że wszystko ma koniec i ludzie piękni, i ludzie szpetni, no bo każdy z nas kiedyś zginie jak uschnięty kwiat... ale piaszczyste wzgurza ciągną się dalej...

Komentarze (6)
Mam wrarzenie(wrażenie i bez spacji) , że drzewa mają taka(taką) cudowną osobliwość(bez spacji) , że w jeśeni(na jesieni) przekształcają się w palate(paletę) farb najwybitniejszego artysty, (a)dzieci w gumowych kaloszach robią z liści piękne bukiety umieszczane w wazonach w salonie. A w zimę nagie drzewa przykrywa szron, który ubiera je w białe ubania, które nigdy się nie pobrudzą. Wiosna. Wtedy rosną na nich kwiaty. Różowe(bez spacji) , moze(może) jeszcze inne... Ale nadchdzi tego kres. Kres piękna cudowności i tych wszystkich pozytywnych określeń. Wtedy przeobrarzają(przeobrażają) się one w trójątne(trójkątne) jedno metrowe(jednometrowe) odłamki wsadzane do ognistego kominka z tańczącymi iskierkami.
Jak widać nasępuje(następuje) koniec piękna(,) jak i szpetności(. Na przykład larwa-ten) na przykład larwa. Ten brzydki(,) bez wdzięku bezkręgowiec, robal i co tam jeszcze przyjdzie mi do głowy okropnego i obrzydliwego.(, po jakimś czasie) Po jakimś czsie jednak zmienia się on(bez on) w motyla. Cudo, Skarb(skarb) latający pośród kwiatów(bez spacji) , trzepocze skrzydełkami o rozmaitych barwach, wielu niezliczonych rodzjach(rodzajach...)..
Natura to bardzo dobry przykład, że wszystko ma koniec i ludzie piękni, i ludzie szpetni, no bo każdy z nas kiedyś zginie jak uschnięty kwiat... ale piaszczyste wzgurza(wzgórza) ciągną się dalej..."
Jak dla mnie to zlepek przypadkowych słów, który ma być wyrazem zachwytu nad pięknem... Zero uczuć, a do tego masa błędów interpunkcyjnych, stylistycznych i co gorsza strasznych ortograficznych!
Zostawiam 1, przykro mi...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania