Piaszczyste wzgórza cz.1 (2)
Piątek. Ostatni dzień dni roboczych. Teraz tylko szybki prysznic I mogę zanużyć się w czarnych literach książki... Ale co będzie w poniedziałek. Przecierz sobota I niedziela trwają tak krótko. Znowu spotkam te wyczesane Hany Montany o różowych usteczkach I długich rzęsach. Sama nie wiem czemu ich nie lubię. Co szkodzi się stroić I czemu nazywam je Hany Montany? Przecież każdy może być piękny jak niebieski ptak w Rio de Janeiro. Tak latać sobie pomiędzy regałami Douglasa. Wylegiwać się w maskarze I pudrować puderkiem z diora. Wylizywać usta z Mabeline I wiele innych. A czemu się to robi? Czemu unosi się myśli pod jażeniówkowym sufitem Galerii Mokotów? Spędza godziny w działach dla kobiet? Pewnie dla tego, ze nik nie chce pozostać we Friendzoone(ie). To chyba oczywiste. Sama bym nie chciała pozostać babcią w domu starców robiącą niekończący się szlik na drutach...

Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania