pięć razy pięć
Chybotliwe dzień dobry
Kiwające się stołki
Spadające sztućce
I nigdy nie wiem, czy za chwilę
nie rozpłynie się w ptasim mleku
Wróciłam do pisania na parapecie
coś może z tego na nas wpłynie.
Czuję, że skrada się śmierć
Jak nienawidzę krzyczących kominków
Jak krzyczę w godzinie śmierci
Czemu, jakim prawem mnie opuściłeś!
Zwykły człowiek, który nie pojmuje,
nie pojmuje i chodzi, i chodzi, i chodzi.
I jak bardzo musisz mnie pojąć.
I że mam ciągle tyle spraw, że trzymam się
za głowę.
Komentarze (15)
Po latach ekspedycja odnalazła drzewo
w stanie nienaruszonym leżały jabłka.
Tak, jednak jabłka.
I jak to możliwe, że ekspedycja, pomimo,
że drzewo i jabłka leżały białe jak kości
w tym miejscu wielki fizyczny uśmiech
- ekspedycja dotarła.
Jak duże były te jabłka. A to pytanie
postawi już matematyka.
Bettina
Dzień dobry.
...Bettina, jak ładnie poprosisz, to o Tobie Yanko zapoda jakiś wiersz... pisze łobuziak, ale nie chce pokazywać.
Nie wiem, zastanowię się.
To jest wiersz o Błyskotlliwości.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania